piątek, 26 grudnia 2014

Zawieszam.

Blog zostaje oficialnie zawieszony.
Rozdziału nie ma od sierpnia,a ja mam napisany tylko mały kawałeczek i nie jestem w stanie napisać więcej.
Nie mam weny do tego opowiadania ani chęci,aby je pisać.
Czy wrócę?Nie wiem.
Na razie nie odwołalnie go zawieszam.
Przepraszam,że zawiodłam osoby,które czytały to opowiadanie.
Dziękuje ♥ 
Dziękuje za 6 obserwatorów ponad 8 tysięcy wyświetleń i komentarze.
Żegna Pusia ♥


Zapraszam na moje nowe opowiadanie.
W miarę moich możliwości i lenistwa postaram się skończyć je i dodawać rozdziały
w miarę regularnie nie tak jak przedtem.
http://the-decision-of-life.blogspot.com


sobota, 21 czerwca 2014

Rozdział 6


Wyjeżdżając z deptaka wzdłuż plaży nie zauważyłam i wpadałam na coś......a może kogoś.......A tak jaśniej to Justina Biebera jak na razie najbardziej znienawidzona osobę jaką poznałam....może nie dosłownie,ale na tyle aby dowiedzieć się,że nie jest warty dalszego poznania.
-Uważaj jak jeździsz idiotko-warknął podnosząc na mnie wzrok-No,nie znowu ty...
-Też się cieszę,że cię widzę-od powiedziałam sarkastycznie cofając się kilka kroków w tył,gdyż stałam bardzo blisko chłopaka.
-Mam wielką nadzieję,że więcej się już nie spotkamy-powiedział oschle przerywając chwilową ciszę w trakcie,której przyglądaliśmy się sobie nawzajem-A teraz zejdź mi z drogi.
-Uwierz,że ja też-rzuciłam wskakując na deskę i ruszając do wyjścia z deptaku przy okazji zaczepiając ramieniem o jego ramie.
Wjeżdżając na chodnik prowadzący do mojego domu,zatrzymałam się na chwilę,a zaraz za mną moi przyjaciele.
-To jak jedziecie do mnie?-zapytałam spoglądając na Jess i Chris'a
- OK,ale jeśli masz słodycze-odparł patrząc na mnie z tym swoim cudnym uśmiechem.
-Mam,mam.-zapewniłam i spojrzałam na przyjaciółkę-A ty idziesz ?
-Jeszcze się pytasz-zaśmiała się ruszając.
-Ej czekaj na nas-krzyknęłam śmiejąc się i szybko odpychając się nogą od asfaltu ruszyłam za nią.
Kiedy byliśmy już pod moim domem wyjęłam z kieszeni klucze i otwierają drzwi weszliśmy do środka.Jak zawsze w środku zastała nas cisza.Żadna nowość.Kładąc deski koło drzwi udaliśmy się do kuchni.
-Chcecie coś do picia?-zapytała otwierając lodówkę i rzucając wzrokiem po półkach.
- Wodę-rzucił Chris i Jess.
-Ok-od powiedziałam wyciągając z lodówki trzy butelki wody-A Chris słodycze są tam gdzie zawsze.
-Dzięki-powiedział z wielkim bananem na twarzy i podszedł do szafki.-Robiłaś zakupy?
-Yyyyy....Nie,a co?-zapytałam 
zdezorientowana
  patrząc na chłopaka-Ej coś ty taki szczęśliwy,brałeś coś jak nie patrzyłyśmy?-zaśmiałem się a razem ze mną brunetka.
-Jestem w niebie-przyznał,a ja razem z przyjaciółką wybuchłyśmy gromkim śmiechem-Tu jest tyle słodyczy-dodał głosem niczym małe dziecko.
-Gościu ty na pewno nie masz coś z głową-wydukała przez śmiech Jessica-Może razem ze Stellą zaprowadzimy cię na jakieś badania.
-Nie wszystko w porządku-od powiedział pewien wyciągając co chwilę jakieś słodycze z szafki-Po prostu jestem uzależniony od słodyczy.
-Ok,ale z uzależnienia też się leczy-zaśmiałam się biorąc butelkę wody-Jess idziesz?
-Jasne-zawołała idąc za mną na górę gdzie znajduje się mój pokój-Co z Chrisem?
-Już,idę-krzyknął z kuchni,kiedy my wchodziłyśmy do mojego pokoju-Czekajcie na mnie.
Nie przejmując się przyjacielem usiedałyśmy na moim wielkim i bardzo wygodnym łóżku.Po chwili drzwi od pokoju otworzyły się,a do pokoju wszedł blondyn z ramionami pełnymi słodyczy.
-Boże Chris,więcej się nie dało-zaśmiałam się,kiedy chłopka wszedł do pokoju zamykając drzwi nogą.
-Nie-mruknął rzucając smakołyki na łóżko-A więc co jemy?
-Mi możesz dać tego batona--wskazałam na czekoladkę leżącą koło przyjaciela.
-Proszę,wszystko co najlepsze dla naszej modelki-zaśmiał się zarażają tym również mnie i Jess.
-Jeszcze nią nie jestem-zaśmiałam się rozrywając opakowanie-Ale dziękuje,że we mnie wierzysz.
-A no właśnie co z tym pokazem?-zapytała Jessica odwracając się tak,aby mieć lepszy widok na mnie-Zamierzasz wsiąść w nim udział ?
-No oczywiście,że tak-zapewniłam z wielkim uśmiechem-W ogóle to,kiedy to jest?
-Nie wiem-wzruszyła ramionami brunetka-Dawałam ci tą ulotkę sprawdź-wskazała gestem ręki na moją torbę leżącą pod szafą.
-A tak,zapomniałam-walnęłam się w czoło z otwartej dłoni.Podchodząc do leżącej torby wyjęłam z niej ulotkę,a następnie wróciłam na łóżko.-Z tego co tu widzę casting jest......że jak-krzyknęłam patrząc na kartkę,a moje źrenice powiększyły się do maksymalności-Nie zdążę się przygotować.
-Kiedy to jest?-zapytał Chris patrząc na mnie z zaciekawieniem.
-Za trzy dni nie wyrobie się-wpadłam w panikę i patrząc na przyjaciół kręciłam głową.To za mało czasu.
-Dasz radę,ty zawsze dajesz-pocieszyła mnie Jessica przytulając mnie,a zaraz do uścisku dołączył również blondyn.
-Dzięki,że we mnie wierzysz-posłałam jej szczery uśmiech,gdy odsunęłam się od niej.-Jesteś wspaniałą przyjaciółką.
-Ej,a ja też w ciebie wierze-oburzył się przyjaciel wydymając dolna wargę-Nawet bardziej niż ona-wskazał na Jess,w potem spojrzał na mnie.
-Wiem to i też jesteś wspaniałym przyjacielem-zaśmiałam się ponownie przytulając się do przyjaciół-Kocham was.
-My ciebie też-od powiedzieli razem na co wybuchałam nie wiem dlaczego śmiechem,a zaraz za mną Chris i Jessica
****
Gdy Jess i Chris poszli już do siebie weszłam do mojej garderoby i zaczęłam przeglądać ciuchy.Wybrałam kremową sukienkę sięgającą mi do kolan i szpilki w tym samym kolorze.Przebrana w wybrany strój weszłam na korytarz.Z racji iż jest on ogromny mogłam chodzić po nim jak po wybiegu.Pewnie zapytacie po się tak wystroiłam o tuż po to,żeby potrenować chodzenie jak modelka na ten casting.Łapiąc się jedna ręką za biodro ruszyłam wzdłuż korytarza.Robiąc tak kilka rund w tą i z powrotem wróciłam do pokoju gdzie po ściągnięciu z nóg bardzo wysokich szpilek opadłam bezwładnie na łóżko wypuszczając przy tym głośno powietrze.Modeling to to co kocham,ale jest strasznie trudny.Modelki muszą wystrzegać się wielu rzeczy i muszą bardzo dbać o figurę.Nie ma głupich mimo tylu ograniczeń ja nie zrezygnuję........Leżąc tak przypomniało mi się,że nie mam żadnych zdjęć,aby dać w zgłoszeniu.Podnosząc się do pozycji siedzącej zaczęłam rozglądać się po pokoju za moim telefonem.Nie widząc go ani na łóżku ani na szafce nocnej wstałam i zaczęłam rozglądać się po pokoju.Widząc go na biurku wzięłam go i wybrawszy numer mamy przyłożyłam urządzenie do ucha.
-Hej mamo-przywitałam się kiedy odebrała.
-Hej córciu-od powiedziała radośnie-Coś chciałaś?Przepraszam,że tak bezpośrednio,ale nie mam czasu.
-Nic się nie stało-uśmiechnęłam się pod nosem wiedząc jak zapracowana jest mama-Mogłabyś mnie umówić z jakimś fotografem na zdjęcia.
-W porządku.-słysząc jej słowa wskoczyłam na łóżko szczerząc się jak głupia.-A po co ci one?
-Jest casting do pokazu z ciuchami dla nastolatek,ja chciałabym wziąć udział w nim-wyśpiewałam szczęśliwa-To jak umówiłabyś mnie na te zdjęcia.
-Naprawdę,to wspaniale-mój uśmiech rósł z minuty na minute,a radość przepełniała mnie całą-Dziękuję.
-Nie ma za co.Zrobię wszystko,żebyś spełniała swoje marzenia-zaćwierkała czyli cieszyła się jak ja-Przepraszam słonko,ale muszę już kończyć.Płyta się sama nie nagra-zaśmiała się co odwzajemniłam.
-Jasne,baw się dobrze-dodałam przeczesując włosy-Papa.
Rozłączywszy się odłożyłam telefon na szafkę nocna i wstając z łóżka wyszłam z pokoju udając się na dół.Wchodząc do kuchni od razu podeszłam do lodówki skąd wyciągnęłam butelkę wody i wróciwszy na górę przebrałam się w krótkie dresowe spodenki,a do tego błękitną bokserkę.Upijając kilka łyków wody odstawiłam butelkę na szafkę po czym rozłożyłam się na łóżku.Biorąc pilota do ręki włączyłam telewizor skacząc po kanałach.Zatrzymując się na MTV postanowiłam po oglądać Nastoletnie matki i ponabijać się z głupoty tych dziewczyn.Gdy program się skończył przeciągnęłam się leniwie i sprawdzając godzinę w telewizji westchnęłam.Była godzina 19.00,a ja nie miała kompletnie nic do roboty.Leżąc tak i wpatrując się w sufit wpadłam na pomysł,że skoro nie mam co robić to pójdę pobiegać.W końcu to dobre rozwiązanie zajmie mi czas i pomoże w utrzymaniu doskonałej figury,jeśli zacznę teraz będzie mi łatwiej później,kiedy będę musiała robić to prawie codziennie.Podnosząc swoje cztery litery z bardzo wygodnego łóżka tanecznym krokiem weszłam do garderoby skąd wyciągnęłam moje białe adidasy.Zakładając je na stopy wróciłam do pokoju po butelkę wody,z której za wiele nie wypiłam i po gumkę do włosów.Związując wysoką kitkę wzięłam telefon i słuchawki oraz wodę i zeszłam na dół.
-Gdzie się wybierasz?-zapytała Merry nasz gosposia ścierając kurzę z szafki w przedpokoju.
-Pobiegać-mruknęłam podchodząc do drzwi-Nie martw się wrócę nie długo-dodając wyszłam z domu i podłączając słuchawki wsadziłam je do uszu i włączyłam muzykę,a mianowicie piosenkę Seleny Gomez Like a Champion.Nie jestem jej jakąś wielką fanką,ale ta piosenka akurat wpadła mi w ucho.Zaczynając biec myślałam cały czas jak wyjdzie ta sesja i kiedy ona będzie.Drugim moim zmartwieniem było to czy w ogóle spojrzą na mnie na tym castingu,w końcu jest wiele bardzo ładnych dziewczyn w moim wieku,które też mają ogromne szanse na wygraną.Ale nawet jeśli mi się nie uda nie poddam się i będę dalej chodzić na castingi.Choć mam taką nadzieję,że jednak mi się uda.To byłaby wielka szansa dla mnie,która otworzyłaby mi drzwi do kariery.Modeling to nie jest łatwa praca,a osiągnięcie sukcesu i zabłyśnięcie jest cholernie trudne.Łatwo się w tym zatracić ,a ja sorry,ale nie planuje włazić komuś do łóżka tylko dlatego,aby pójść w jakimś pokazie.Mam swoją dumę.Przebiegając obok domu Jess zauważyłam iż siedzi na schodach i gada ze swoim kuzynem,Skąd wiem,że to jej kuzyn.Stąd iż się przyjaźnimy i często przyjeżdża do La z Miami.Jest od nas starszy o dwa lata i jest mega przystojnym,wysokim brunetem.A jego ciało.......nie jeden chłopak mógł by mu po zazdrościć.Zatrzymując się ściągnęłam słuchawki i spojrzałam na nich kładąc ręce na boki.
-Hej-krzyknęłam zwracając tym ich uwagę-Co tam tak gadacie?
-O hej-krzyknął Bradley podbiegając do mnie i podnosząc mnie ob kręcił nas dookoła-Tęskniłem za tobą mycha.
-Ja za tobą też Duży-zaśmiałam się wtulając w jego ciało kiedy mnie postawił z powrotem na ziemie.-Na ile przyjechałeś?
-Na dwa tygodnie-od powiedział szczęśliwy obejmując mnie ramieniem-Cieszysz się?
-Nawet nie wiesz jak bardzo-spojrzałam na Jess,która nam się przyglądała-Są chętni ze mną pobiegać?Bo jeśli nie to lecę dalej.
-Ja chętnie z tobą pobiegam-oznajmił brunet uśmiechając się szeroko co również mi się udzieliło-Jess idziesz z nami?
-Nie coś nie mam ochoty-wzruszyła ramionami przeczesując swoje włosy-Ale bawcie się dobrze.Tylko mi jej nie wymęcz za bardzo.
-Tak jest-zasalutował,a ja dopiero teraz zwróciłam uwagę w co jest ubrany.Miał na sobie szare dresy lekko opuszczone w kroku,a do tego błękitną bluzkę z krótkim rękawkiem i jakąś uśmiechniętą buźką na środku-To jak idziemy-teraz zwrócił się do mnie wyrywając mnie tym samym z mojego zamyślenia-Lampisz się na mnie.
-Nie prawda-burknęłam wytykając mu język-Ruszaj swoje grube dupsko i ruszaj.-krzyknęłam i ile tylko miałam sił w nogach ruszyłam przed siebie.
-Nie mam grubego tyłka-usłyszałam jak się śmieje,więc musiał być tuż za mną-Nie uciekniesz mi krasnalu.
-Bardzo dojrzale-krzyknęłam pędząc ile sił w nogach gdy nagle na kogoś wpadłam i odbiłam się od bardzo umięśnionej klatki piersiowej-Ał...
-Mam cię-zaśmiał się i zanim zdążyłam coś od powiedzieć przerzucił mnie sobie przez ramie i ruszył pędem w stronę plaży-Seksowny masz ten tyłek.
-Postaw mnie idioto-wrzeszczałam głośno i waliłam moimi małymi piąstkami w jego plecy,ale na nic-Oczy i łapy precz z mojego tyłka.
-Oj nie denerwuj się tak-parsknął śmiechem.Wspominałam kiedyś,że jest trochę psychiczny,jeśli nie to teraz przypomnę-Przestanę podziwiać twój tyłek,jak cię postawię,a teraz to wszystko jest wystawione na pastwę moich głodnych oczu.
-To mnie postaw i będzie po sprawie-fuknęłam zirytowana-Mieliśmy biegać a w tym momencie ty biegniesz,a ja se podziwiam widoki.
-Jakie widoki?-zapytał zdziwiony podskakując kilka razy robiąc mi tym na złość-Bo ja mam na pewno ładniejsze.
-Twój tyłek idioto-krzyknęłam wybuchając śmiechem-I no nie wiem......czy nie masz ładniejszego.
-Podoba ci się mój tyłek-powiedział poważnie kręcąc się dookoła-Może i jest seksowny,lecz niestety nie tak jak twój mycha.
-Przestań-krzyknęłam,gdy ponownie się zakręcił podskakując-Żebym miała co to bym na ciebie zwróciła.
-Całe szczęście-zaśmiał się wzdychając ciężko-Jesteśmy-zawołał stawiając mnie na ziemi.
-Nareszcie-wymamrotałam kiwając się na wszystkie strony jak jakiś pijak-O boże-wybuchłam śmiechem siadając na środku deptaka nie mogąc ustać,ponieważ za bardzo kręcił mi się w głowie-Coś ty narobił?
-Ja nic-spojrzałam na niego lecz obraz miałam cały zamazany i widziałam tylko kontury jego osoby-Jak śmiesz mnie o coś oskarżać.
-Nie wiesz....sama przecież się kręciłam i skakałam jak wariatka-powiedziałam próbując nie wybuchnąć śmiechem niestety na marne.Wybuchłam śmiechem,a przyjaciel razem ze mną-Pomógł byś mi,a nie stoisz i bekę ciśniesz tu chodząc ludzie.
-Dobra...Dob..ra-wydukał przez śmiech wystawiając do mnie rękę.Natomiast ja uśmiechając się chytrz złapałam go za rękę tak,że wyglebał się centralnie koło mnie-Co to miało być?
-Nic.....-zrobiłam minę niewiniątka patrząc na niego,kiedy mój wzrok powrócił do normy-Ja taki aniołek....Zwariowałeś-przyłożyłam rękę tam gdzie serce robiąc wielkie oczka.
-Ta ty i aniołek-zaśmiał się łapiąc za brzuch-Weź mnie nie rozśmieszaj.Sam się nie wyglebałem.
-Jak to nie?-ocierając oczy od łez zaczęłam powoli się podnosić lecz zakręciło mi się w głowie i ponownie upadłam tym razem celowo na chłopaka.
-Ałł-mruknął obracając się na plecy-Złaź ze mnie grubasie.
-Co powtórz bo nie usłyszałam-pochylając się nad nim przyłożyłam rękę do ucha-No dalej..
-Po.......wiedziałem,że...........jesteś grubasem-wydukał śmiejąc się przy tym-Rusz swoje tłuste dupsko ze mnie bo nie mogę oddychać
-Nie dopóki nie przeprosisz-uśmiechnęłam się łobuzersko skacząc po jego brzuchu-Mój tyłek nie jest tłusty.Jeszcze przed chwilą mówiłeś,że jest seksowny.
-Okej cokolwiek tylko ze mnie zejdź-zepchnął mnie z siebie przez co sturlałam się na trawnik-Nareszcie wolność.-dodał podnosząc się i otrzepując swój tyłek.-No dalej wstawaj,a nie się lenisz.
-Spadaj-prychnęłam podnosząc się i również strzepując brudy z moich ciuchów-Stawiasz mi za to lody.
-Jasne-rzucił podchodząc do mnie bliżej i poprawiając bluzkę.
-Serio?-uniosłam brwi w geście pytającym ścierając resztki łez z policzków.
-Tak-zaśmiał się i obrócił tyłem do mnie-Wskakuj.
-Co?-przekrzywiając lekko głowę na bok uśmiechnęłam się i cofając do tyłu rozpędziłam się wskakując na niego-Wiśta wio mój wierny rumaku.-zawołałam głośno przez co kilkoro ludzi idących koło nas spojrzało na nas dziwnie.
-A więc ruszamy-ruszył podskakując jak koń i prychając pod nosem.
-Co ty robisz?-zapytałam rozbawiona obejmując go mocno za szyje.
-Patatajam do krainy lodów-wyjaśnił nie za przestając swoich czynności-Po pyszne lody dla mojej damy serca.
Całą drogę do butki z lodami śmialiśmy się w niebo głosy,a ludzi na deptaku patrzyli się na nas jak na idiotów.Ja osobiście mało się tym przejmowałam i jak zgaduje Bradley też.Jesteśmy młodzi trzeba szaleć póki czas,później będziemy się wszystkim przejmować,a teraz niech nam odwala.
-Jakie lody sobie życzy moja myszka?-zapytał stawiając mnie na ziemi.

-Niech pomyśle....-stukając palcem wskazującym o brodę patrzyłam na smaki pysznych lodów-Może truskawka i śmietana.
-Ok więc dwa po dwie gałki-powiedział posyłając młodej dziewczynie uśmiech-Dla mnie czekolada i malina.
-Razem 6 dolarów-uśmiechnęła się pracownica podając nam pyszności.-Smacznego.
-Pycha-mruknęłam oblizując usta i patrząc na smakołyki w mojej dłoni-Opowiadaj więc jak tam w Miami.
-Okey,ale tu jest chyba lepiej-liżąc swojego loda pstryknął mnie lekko w nos-Bez ciebie to nie to samo.
-Widzisz jestem wyjątkowa-powiedziałam popychając go w bok-Wszyscy chcą się ze mną przyjaźnić.
-Jasne-zachichotał siadając na metalowej barierce przy plaży,a ja obok niego-Wszyscy cię kochając.
-Wiem-ahh...ta moja skromność-A jak tam dziewczyny?Znalazłeś jakąś?
-No są dziewczyny jak wszędzie-uśmiechnął się zerkając na mnie-Nie,bo nie szukam.
-Nie o to pytałam,ale ok-wyrywając loda przyjacielowi polizałam go krzywiąc się,ponieważ malina była kwaśna-Kwaśne.
-Ej-zawołał zabierając mi go-Teraz daj mi swojego.
-Nie-odparłam liżąc loda-Nie chce twojej śliny na nim.
-Ja też twojej nie chciałem,a mam-zabierając mi moją przekąskę polizał ją-Dobre.Chcesz się wymienić?
-Spadaj-odzyskując moją pyszność spojrzałam przed siebie podziwiając powoli zachodzące słońce.
Kiedy skończyliśmy jeść lody posiedzieliśmy jeszcze chwilę na plaży po czym truchtając wróciliśmy do domu.Tak wróciliśmy,bo Brad odprowadził mnie pod same drzwi bojąc się,że ktoś mnie napadnie.jaki on opiekuńczy.Po pożegnaniu się z nim weszłam do domu krzycząc tylko"Wróciłam" poszłam szybko do góry.Wyciągając z garderoby piżamę skierowałam się do łazienki.Tam po rozebraniu się wrzuciłam brudne rzeczy do kosza na brudy i odkręcając kurek z ciepłą wodą weszłam pod prysznic.Delektując się ciepłem jakie dawała woda namydliłam swoje ciało truskawkowym żelem,a następnie po opłukawszy się umyłam włosy miętowym szamponem.Po zakręceniu wody wyszłam z kabiny i sięgając po ręcznik wytarłam swoje ciało i ubrałam się w piżamę.Podchodząc do lustra rozczesałam włosy i po umyciu zębów wysuszyłam je.Gasząc światło opuściłam pomieszczenie.Kładąc się w łóżku zgasiłam lampkę stojącą na szafce i już miałam zamknąć powieki kiedy dostałam esemesa.Sięgając po telefon odblokowałam go widząc na wyświetlaczu iż to wiadomość od Brad'a."Dzięki za miły wieczór.Słodkich snów mycha"Czytając to na moje usta wkradł się uśmiech."Ja również dziękuję.Słodkich snów Duży"Naciskając wyślij odłożyłam telefon i nakrywając się pierzyną po szyję i poszłam spać.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No tak witam.
Przepraszam,że tak długo nic nie dodawałam.ale miałam dużo ocen do poprawienia w szkole
i moje lenistwo osiągnęło szczyt.
Dziękuję za pięć komentarzy pod ostatnim rozdziałem.
Mam nadzieję,ze jeszcze ktoś został.
Przepraszam też,że motam z wyglądem głównej bohaterki,ale już
zdecydowałam i już zostanie Madison.
A więc tak wygląda nasza Stella.


sobota, 19 kwietnia 2014

Rozdział 5

Na rampie zjeżdżał młody chłopak o włosach koloru ciemnego blondu postawionych do góry na żel.Był ubrany w białą koszulkę z  krótkim rękawkiem odsłaniającą jego pokaźną kolekcję tatuaży i czarne spodnie mocno opuszczone w kroku.Jak on w tym może chodzić i się nie zabić.Przyznam,że wyglądał nawet fajnie,ale to nie mój typ.Szczerze mówiąc nawet nie wiem kto to jest bo nie za bardzo mam się jak przyjżeć przez ty dwóch olbrzymów stojących przede mną i zagradzających mi tym samym wejście na rampy,o których myślałam od kiedy Chris mi za proponował przyjście tutaj.Mam wielką ochotę pozjeżdżać i się nie podam.Jestem Stella Piqué i tak szybko się nie podaje.Posyłając znaczące znaczenie Chris'owi i Jessice wychyliłam się za męższczyzn.
-Ej ty-krzyknęłam chcą zwrócić na siebie uwagę chłopaka-Za kogo ty się uważasz to jest miejsce publiczne.Tu każdy może zjeżdżać.
-Uspokój się młoda damo i idź se pozjeżdżać gdzie indziej-powiedział oschle niższy murzyn.No chyba po moim trupie.
-Przepraszam,ale nie rozmawiam z panem-posłałam ochroniarzowi chyba tak mogę go nazwać,sztuczny uśmiech ponownie się wychylając za jego wielkiego ciała.Ta.... jestem przy nim malutka.

-Raczysz się do mnie odwrócić czy jesteś zbyt zadufanym dupkiem,żeby to zrobić-krzyknęłam czując,że zaraz mnie coś trafiłi ja się produkuje a on co?Ma mnie w dupie.O nie mój drogi,tak nie będzie.-Korona ci z głowy nie spadnie jak to zrobisz.
-Uspokój się dziewczynko krzykiem nic nie wskórasz.Po prostu odpuść i idź się pobawi w piaskownicy.-mruknął od niechcenia odciągając mnie w tył,gdy prawie weszłam na teren ramp.
-To wy lepiej zabierajcie swojego lalusia i stąd spadajcie-odezwał się Chris wiedząc,ze teraz jego kolej,aby coś dodać choć ja jeszcze nie skończyłam.-Tu wszyscy mogą zjeżdżać i nie macie prawa nam tego zabraniać.

-Włąśnie w ogóle kim jest ten gościu,że tak go pilnujecie?-zapytała Jessica wskazując ręką za ochroniarzy.-Co to jakiś syn prezydenta czy jak?

-Prezydent nie ma syna-mruknęłam cicho poprawiając przyjaciółke.-Ale to nie o to tu chodzi,ona ma racje kim jest ten gościu,że zagradzacie teren wokół tylko dlatego,żeby pan wielki dupek mógł se pozjeżdżać?-dodałam tym razem głośniej,starając się jakoś dotrzeć do tych dwóch idiotów przede mną.
-Raczycie nam od powiedzieć-Chris zakładając ręce na piersi spojrzał na dobrze zbudowanych męższczyzn,a następnie przeniósł wzrok na mnie i z powrotem na nich-No czekamy

-Nie musimy udzielać wam takich informacji.....-od powiedział ostro jeden z ciemnoskórych i widząc jak otwiera usta wiedziałam iż chciał coś jeszcze dodać,ale ktoś mu przeszkodził.
-Co się tu dzieje Braian?-zapytał chłopak wychodząc za męższczyzn.No nich to,Bieber.Boże gorzej już nie mogłam trafić.
-Nic,panie Bieber panujemy nad sytuacją-od powiedział Braian z tego co słyszałam przed chwilą miał tak na imię.-Tylko te dzieciaki nie chcą sobie stąd pójść,ale zaraz je stąd przegonimy.
-Dobrze-od powiedział cofając się w stronę ramp-A i dziewczyno nie nazywaj mnie dupkiem skoro mnie nie znasz-dodał odwracając się w moja stronę.-To co mówią w mediach to nie zawsze prawda.
-Wiem,że cie nie znam,ale uważam cię za dupka,bo postawiłeś swoich dwóch przygłupów i nie mogę sobie z przyjaciółmi pozjeżdżać.-odpyskowałam zakładając ręce na piersi i napierając bardziej ciężarem ciała na lewą nogę,natomiast prawa wystawiłam do przodu-Za kogo się uważasz.To miejsce publiczne i nie masz pieprzonego prawa,aby je sobie odgradzać-wrzasnęłam czując jak złość we mnie wzrasta.
-Zagrodziłem bo miałem taką zachciankę-odburknął poprawiając swoje okulary przeciw słoneczne-Skatepark był  pusty,więc nie widziałem problemu.
-Ale teraz są chętni,aby skorzystać z niego-powiedziałam oschle tak jak on w stosunku do mnie.Oj tak potrafię czasami być wredna i pokazać charakterek.-Zamierzasz zrobić coś z tym faktem?
-Nie-rzucił wracając do jazdy na desce.
-Palant-krzyknęła czując,że zaraz wybuchnę-To jak na trzy-spojrzałam na przyjaciół,a oni tylko skinęli głowami.Patrząc na zdezorientowanych męższczyzn zaczęłam odliczać na palcach.
-Trzy-krzyknęła i ominęłam goryli wyjeżdżając na rampy a zaraz za mną Jess z Chris'em.Przejeżdżając wszystkie rampy w tą i tamtą opuściliśmy park pozostawiając oniemiałego Justina.Zatrzymując się kawałek przed ulicą cała nasza trójka wybuchła nie pohamowanym śmiechem,ponieważ objechaliśmy wszystkie rampy w takim tempie,że ochroniarze Bieber'a nie mieli nawet szans w załapaniu nas.
-Lepiej nie zadzierać z naszą trójką,bo i tak dostaniemy to cop chcemy-zaśmiał się Chris przybijając piątkę ze mną i brunetką.
-Prawda-wydukałam pomiędzy śmiechem-To jak co teraz robimy?
-Choć my na ten drugi koło plaży-za proponowała Jessica przeczesując swoje długie włosy-Może tam będziemy mieli gdzie pojeździć.
-Tak,ale podobała mi się ta pogawędka-przyznałam wskakując na deskę i ruszając za blondynem w stronę skateparku nad plażą.Dojeżdżając  zastaliśmy kilkoro skejterów.Coś sądzę iż nie będą mieć nic przeciwko temu,że skorzystamy z ramp.Poprawiając koka na wszelki wypadek w razie jak by miał się rozwalić i z szerokim uśmiechem na twarzy odepchnęłam się nogą od asfaltu wprowadzając deskę w ruch.Zjeżdżając w tą i tamtą uśmiechałam się jak idiotka,ale to było to.Tego potrzbowałam po szalonym weekendzie podczas,którego przygotowałam przyjęcie i nudnym dniu w szkole.Kiedy słońce zachodziło kupiliśmy sobie lody i siadając na pisaku podziwialiśmy przepiękny zachód słońca.Tak może to dziwnie zabrzmi,bo jest luty,ale mamy tu czasami ładne zachody o tej porze roku.Dlatego tak uwielbiam to miasto,rzadko kiedy jest zimno z czego się bardzo cieszę,ponieważ nie lubię zimna.Może dlatego,że mam hiszpańskie korzenie.Nie wiem.Wracając jechaliśmy podśpiewując sobie przeróżne piosenki.Najbarzdziej chyba się darliśmy podczas śpiewania piosenki Whitney Houston I Will Always Love You wtedy wszyscy ludzie patrzyli się na nas jak na jakiś chorych umysłowo.Zbytnio nam to nie przeszkadzało,gdyż mamy dystans do siebie i nie przejmujemy się jak ktoś się z nas śmieje.Wyjeżdżając z deptaka wzdłuż plaży nie zauważyłam i wpadałam na coś......a może kogoś.......

_______________________________________________________________
* To tak na początek życze wszystkiego najlepszego z okazji Świąt.
* Rozdział może nie jest za długi i za ciekawy,ale mam dobrą wiadomość
powróciła mi wenna i mam znowu pomysły na to opowiadanie,więc
nie długo zacznie się już coś dziać.Postaram się
dodawać rozdziały w miarę często.
Komentarze miło widziane,gdyż
motywują do pisania ♥












środa, 16 kwietnia 2014

Rozdział 4

Rano obudził mnie budzik,który irytował mnie aż go nie wyłączyłam.Przecierając zaspane oczy podniosłam się do pozycji siedzącej.Zerkając na zegarek dostrzegłam,że zostało mi nie całe 15 minut na wyszykowanie się.Szybko się podniosła kierując do garderoby.Chwytając jakaś pierwszą lepszą bluzkę z krótkim rękawkiem sweter i spódnice.Wyszłam z niej zagasiłam światło i zamknęłam drzwi.Podchodząc do komody wyciągnęłam czysta bieliznę i pędem ruszyłam do łazienki.Tam od razu rozebrałam się z piżamy nasuwając na siebie koronkową bieliznę.Następnie ubrałam się w naszykowane ciuchy zajmując się włosami.Po rozczesaniu ich zrobiłam podstawowe czynności łazienkowe  i zrobiłam delikatny makijaż.Wchodząc z powrotem do pokoju nasunęłam swoje czarne baleriny,które stały nie wiem dlaczego koło łózka.Biorąc torbę z krzesła wyszłam z pokoju.Niechcący trzaskając przy tym drzwiami.Schodząc na dół jeszcze raz sprawdziłam godzinę czy na pewno się nie spóźnię,bo przecież jakby to wyglądało gdyby wzorowa uczennica była spóźniona.Wchodząc do kuchni wzięłam jedno jabłko z koszyka stojącego na wysepce i wyszłam z pomieszczenia.Chwytając klucze leżące na komodzie opuściłam dom zamykając za sobą drzwi.Pod domem jak zawsze z rana stał już Will.Meższczyzna w średnim wieku,którego zadaniem było codziennie odwozić mnie do szkoły.Co mi wcale nie przeszkadzało,ale wolałabym jeździć czasami zwykłym autobusem jak reszta dzieciaków ze szkoły.Wsiadając posłałam męższczyźnie przyjazny uśmiech,który odwzajemnił.Ruszając z podjazdu puścił radio gdyż tak sobie zażyczyłam.Dojeżdżając pod szkołę zaparkował pod samym budynkiem.Rzucając dziękuję wyszłam z auta.Idąc w kierunku budynku zauważyłam Jess.Podchodząc do niej przywitałam się z nią całusem w policzek.
-Co masz pierwsze?-zapytała na wstępnie mierząc mnie wzrokiem tak ja ją.
-Historie a ty?-również spytałam poprawiając torbę na ramieniu.-Powiedz,że to samo co ja.
-Tak,mam historie-powiedziała szczęśliwa kierując się w stronę szafek.
-Wspaniale przy najmniej sobie porozmawiamy,bo inaczej zasnę na tej lekcji-zaśmiałam się otwierając szafkę następnie wyjmując z niej potrzebne książki i wrzucając je do torebki.
-Ja też bym zasnęła-posłała mi uśmiech  podczas drogi do klasy-Słyszałaś o tym pokazie ciuchów dla nastolatek.
-No coś słyszałam,a co?-zapytała zainteresowana,ponieważ uwielbiam takie tematy to moje życie.Urodziłam się,żeby być modelką.To moja pasja i to co chce robić w przyszłości nie wyobrażam sobie życia bez mody w nim i tych wszystkich pokazów.-No mów mów-ponaglałam coraz bardziej zaciekawiona..
-Poszukują modelki-odpwiedziała,a na jej jak i moich ustach pojawił się wielki uśmiech-Trzymaj-podała mi ulotkę,którą uprzednio wygrzebała z torebki.-Musisz się zgłosić to twoja szansa.
-Jej-wykrzyczałam na pół szkoły przez co poczułam na sobie spojrzenia chyba wszystkich uczniów w tym nauczycieli-Na pewno się zgłoszę nie odpuszczę takiej szansy.
-Mam taką nadzieje inaczej cie zabije-powiedziała poważnie zarzucając swoimi włosami.
-Czemu ją zabijesz?-zapytał Chris,a skąd wiem,że to on.To proste jego perfumy poznam wszędzie.Uwielbiam je.
-Zabije mnie jeśli nie zgłoszę się na casting-wyjaśniłam podając mu ulotkę i przeczesują włosy.
-Ale zgłaszasz się prawda?-spojrzała na mnie podnosząc jedną brew do góry.-Bo inaczej ja cie tez zabije.
-Jasne,że się zgłoszę nie odpuszczę takiej okazji-zaćwierkałam radosna uśmiechając się jak idiotka.-Idziemy-dodałam kiedy zadzwonił dzwonek,a korytarze robiły się coraz bardziej puste.
-Jasne-mruknęła Jess łapiąc mnie za rękę i ciągnąc do klasy.
Po mega,mega nudnej lekcji,której tak nie nienawidzę matmie,którą  miałam po historii i biologi udałam się do stołówki,ponieważ mój żołądek nie dawała mi już spokoju.Wydając z siebie różne odgłosy,z których Chris na matmie się ze mnie nabijał.Idiota.Popychając ogromne białe drzwi weszłam na stołówkę,gdzie biorąc tace ustawiłam się w kolejce.Tuż za mną ustawiła się blondyn świdrując mnie cały czas wzrokiem.
-Możesz przestać?-zapytałam zdenerwowana i trochę zła.To wkurzało.
-Przepraszam-posłał mi przepraszający uśmiech.-Co robisz dziś po południu?
-Jeszcze nie wiem.ale myślę,że będę musiała potrenować trochę na ten casting-podchodząc do kucharki dostałam swoje zamówienie i odsuwając się czekałam na Chris`a-A co?
-Myślałem,że może pójdziemy dzisiaj do skateparku pojeździć-mówiąc to zasiadł przy stole koło mnie stawiając tace z jedzeniem.
-Dobry pomysł-wymachiwałam widelcem-Idę
-Ponoć odnowili ten,na który zawsze chodziliśmy.-spojrzała na mnie pytająco-Ten na końcu parku.
-Jakbym mogła zapomnieć,przecież chodziliśmy tam od kiedy nauczyłam się jeździć-zaśmiałam się na wspomnienie gdy pierwszy raz jechałam na desce i zaliczyłam wielką gafę wjeżdżając w lampę,gdyż jej nie zauważyłam-To o której?
-Co,o której?-zapytała Jessica dosiadając się do nas-Gdzieś się wybieracie beze mnie?
-Idziemy dziś do skateparku.Idziesz z nami-oznajmił chłopak biorąc frytkę-Może gdzieś o 16 skoro lekcje kończymy o 15.
-Ok,idę z wami-uśmiechnęła się przyjaciółka upijając,że szklanki trochę soku jak zgaduje wiśniowego.
Po lunchu reszta lekcji zleciała dość szybko.Chowając nie potrzebne książki do szafki wyszła ze szkoły uprzednio żegnając się na jakiś czas z przyjaciółmi.Widząc już zaparkowany czarny samochód Will`a przyspieszyłam kroku.Chwytając za klamkę wsiadłam do samochodu zapięłam pasy,a męższczyzna ruszył.
Będąc w domu pokierowałam się natychmiast do swojego pokoju.Rzucając torbę w kąt wyszłam do garderoby skąd wyciągałam parę szarych luźnych dresów i białą przydużą koszulkę na ramiączkach.Ścigając z siebie ubrania przebrałam się w te luźniejsze i pomknęłam do łazienki.Stając przed ogromnym lustrem uśmiechnęłam się sama do siebie i chwytając szczotkę rozczesałam włosy następnie związując je w luźnego koczka.Przyglądając się w lustrze uznałam,że wyglądam dobrze,więc wyszłam z pomieszczenia.Kucając przed łóżkiem podniosłam pościel zaglądając pod łóżko.Widząc moją deskę wyciągnęłam ją wstając.Podchodząc do półki,na której zostawiłam telefon wzięłam go do ręki.Kiedy zauważyłam na wyświetlaczu wiadomość szybko przejechałam palcem po dotykowym ekranie odblokowując ją.Odczytawszy wiadomość odpisałam na nią,ponieważ był to informacja od Chris,że czeka na mnie już na początku parku razem z Jess.Wybiegając z pokoju zamknęłam drzwi.Na dole rzuciłam tylko szybko wychodzę nawet nie wiem do kogo i wyszłam.Wskakując na deskę ruszyłam do parku.Jechałam nie całe 15 gdyż park znajduje się koło  mojego domu.Będąc już blisko przyjaciół na moje usta wkradł się szeroki uśmiech.
-Hej-rzucałam zatrzymując się centralnie przed nimi.-Jedziemy?
-Hej-od powiedzieli w tym samym czasie ruszając w stronę ramp.
Gdy byliśmy już blisko zauważyłam tam dwóch mężczyzn dobrze zbudowanych o czarnej karnacji,którzy nie wyglądali wcale na jakiś skejterów,którzy chcą pojeździć.
-Ej!Stujcie-gwałtownie się zatrzymując krzyknęłam,żeby zatrzymać przyjaciół.-Co to za jedni?-zapytałam kiedy zatrzymali się koło mnie.
-Nie wiem-od powiedziała Chris wzruszając ramionami-Przejmujesz się?
-Nie-mruknęłam posyłając mu słaby uśmiech-Chyba nie
Dojeżdżając po same rampy zauważyłam,że ktoś zjeżdża sam a teren wokół nich był pusty.Wtedy ta osoba się odwróciła dzięki czemu mogłam ją rozpoznać...
________________________________________________________________
* Przepraszam,że tak późno się pojawił i taki nudny.
Nie mam ostatnio pomysłów na to opowiadanie,a po 
za tym pisze inne,które nie długo bede
publikować.
* I jak wrażenia nareszcie zaczyna się
coś dziać.Jak myslicie kto tam
jeździ?




poniedziałek, 10 marca 2014

Rozdział 3

Drzwi zaczęły się otwierać a w nich stanęli moi rodzice.Wszyscy obecni łącznie ze mną i moimi przyjaciółmi zauważają to wykrzyczeli razem Sto lat na co rodzice zareagowali ogromnym uśmiechem.Weszli do domu,a ja od razu rzuciłam się im na szyje i zaczęłam przytulać się do nich co odwzajemnili.
-Wszystkiego najlepszego kochana mamo i tato-powiedziałam odsuwając się trochę od nich,żeby mieć lepszy widok.
-Dziękujemy córeczko-powiedzieli razem i jeszcze raz mnie przytulili po czym poszliśmy do salonu gdzie reszta gości zaczęłam się z nimi witać i składać życzenia.
Gdy rodzice poszli się przebrać ja poszłam do swojego pokoju i z szafki nocnej wzięłam moje prezenty dla nich,a następnie zeszłam na dół.Czekając na nich podeszłam do przyjaciół którzy już stali kolo stolika z przekąskami.
-A wy co już jecie-zaśmiałam się
-Nie ja po prostu pilnuje Chrisa,aby za dużo nie zjadł-wyjaśniła Jessica posyłając mi uśmiech.
-Ok-dodałam i wzięłam sobie lukrecję.
-No,a ty co z rodzicami nie jesteś?-zapytała dziewczyna.
-Jestem tylko poszli się odświeżyć-wytłumaczyłam rozglądając się za osobami,o których mowa.
-Ok,o patrz tam są-Jess wskazałam na wejście,na co ja od razu tam spojrzałam i po wzięciu prezentów,które położyłam wcześniej na stole ruszyłam w tamta stronę.
-Proszę-podałam im prezenty.
-Dziękuje ci słonko-powiedziała mama całując mnie w policzek i otwierając prezent-Śliczny jest-dodała oglądając srebrny  łańcuszek,który jej kupiłam.
-Nie ma za co wy ciągle mi coś kupujecie to ja też mogę-opowiedziałam zadowolona ze swojego wyboru.
-No córcia,jak ty mnie dobrze znasz-powiedział tata zakładając prezent ode mnie,czyli złoty zegarek marki Rolex.
-A widzisz-dumnie się uśmiechnęłam.
-Poczekajcie tu chwilkę-po informowałam i nie czekając na odpowiedź udałam się do kuchni po tort.
Po chwili wjechałam do pokoju ze stolikiem,na którym stało ciasto.Wszyscy goście i moja rodzina spojrzałam na mnie.To było dziwne uczucie.Mama rozumieją,że powinna podejść,bo to dla nich złapała tatę za rękaw marynarki,pociągając go tym samym w moją stronę.W tamtym momencie zaczęli spiekać.
-Pomyślicie życzenie-szepnęłam do rodziców.
Jak powiedziałam tak chyba zrobili,ponieważ zdmuchnęli świeczki.
Później tort został pokrojony i każdy się zajadał.Ja zjadłam chyba trzy kawałki zaś Jess dwa,a Chris to przestałam liczyć po piątym.Gdzie on to mieści?O tak to dobre pytanie.Po tym jak zgubiłam gdzieś w tłumie przyjaciół rozmawiałam z równymi ludźmi,aż podeszła do mnie Joanna koleżanka mamy z pracy.
-Hej słonko-powiedziała i pocałowała mnie w policzek co również ja uczyniłam.
-Dzień dobry-od powiedziałam posyłając jej wymuszony uśmiech,ponieważ nie lubię tej kobiety jest strasznie wygadana i lubi się strasznie chwalić jaka to jej córka nie jest utalentowana,ale o niej to opowiem kiedy indziej.
-Co tam u ciebie słychać?-zapytała ta tleniona blądynka szczerząc się do mnie.
-Dobrze-rzuciłam szybko rozglądając się za przyjaciółmi-A u pani?
-A wiesz dobrze,nawet doskonale Maria dostała się do obsady nowego serialu Disneya.-dodała,a ja już miałam jej dość,choć dopiero zaczęła ze mną rozmawiać.
-To wspaniale-po gratulowała,ale tak na prawdę wcale mnie to nie interesowało.
-Dziękuje,a wiesz,że Maria zostanie planuje zostać aktorką,Jestem z niej taka dumna-pochwaliła się na co ja przewróciłam oczami-A ty kim planujesz zostać.Wiesz tu w Hollywood trzeba jakoś zaistnieć,bo inaczej jesteś nikim.
-Ja chciałabym zostać modelką-wyjaśniłam,a mimowolny uśmiech wkradł mi się na usta,ponieważ lubię o tym mówić i wiem,że to chce robiąc w przyszłości.
-To cudownie,ale wiesz modeliki powinny być chude a z tego ile ty dziś zjadła to nie wiem czy się nadajesz-powiedziała, a ja miałam w tamtym momencie ochotę ja tam udusić.To,że zjadłam dziś trochę to nic,wiem co robię,po za tym mam szybką przemianę materii więc nawet nie będzie tego po mnie widać.
-Jeszcze nią nie jestem.I czy pani uważa mnie za grubą?-popatrzyłam się na nią podnosząc jedną brew w geście pytającym.
-Nie,tylko jak tak dalej będziesz jeść to nici z twoich planów.Powinnaś tak jak moja córka być na djecie-po informowała przez co złość we mnie wzrosła.
-Jak na razie uważam,że nie potrzebuje diet-mruknęłam zirytowana.
-No dobrze jak tam sobie uważasz ja tylko mówię-uśmiechnęła się do mnie biorąc od kelnera kieliszek szampana-Mówiłaś już rodzicą?
-Nie jeszcze nie i nie wiem kiedym im powiem-tym razem ja sięgnęłam do kelnera tylko,że po sok pomorańczowy,który swoją drogą uwielbiam.
-To nie dobrze........O mam pomysł sama im powiem-rzucając na mnie ostatnie spojrzenie ruszyłam do mojej mamy i taty.Cudownie.Sama miałam im powiedzieć jak będę gotowa.
-Shakira słyszałaś twoja córka chce zostać modelką-powiedziałam Joanna znajdując się obok mojej rodzicielki.Ja natomiast stanęłam jak wryta przed  nimi.
-Naprawdę Stell czemu nic nie mówiłaś-moja mam chyba była trochę zaskoczona,ale nie wiem bo w końcu się uśmiechała.
-Tak-od powiedziałam nieśmiało-Nie powiedziałam bo nie wiedziałam jak zareagujesz i sama nie jestem jeszcze pewna-dodałam choć to nie jest do końca prawda,gdyż jestem pewna w stu procentach.
-Cieszę się,że jest co cie interesuje-odparłam mama spoglądając na mnie.-Pamiętaj,że jeśli zdecydujesz się już na sto procent to mi lub tacie możesz powiedzieć to ci pomożemy.
-Dziękuje,na pewno tak zrobię-przytuliłam ją i nie chcąc przerywać dalszej rozmowy pomiędzy mama i panią Neite poszłam szukać przyjaciół.
-Widzę,że znalazłaś se nową przyjaciółkę-zażartowała Jess,kiedy ja odnalazłam i usiadłam na kanapie.
-Tak zawsze-zaśmiałam się biorąc od przyjaciółki z miski kilka żelków-Gdzie Chris?
-Tam-wskazałam palcem na przyjaciela i jakąś bladynkę prawdopodobnie córkę jakiegoś znajomego taty.
-Czyli dziś jest dzień Chrisa podrywu-razem z brunetką wybuchłyśmy gromkim śmiechem,zwracając przy tym uwagę kilku ludzi przechodzących koło nas.
-Trzymajmy kciuki może tym razem mu się uda-dodała Jessica łapiąc się za brzuch.
-Tak może tym razem-wybuchałam jeszcze większym śmiechem słysząc kawałki rozmowy blądyna z tamtą dziewczyną.
Reszta przyjęcia minęła dość miło.Ja większość imprezy przegadałam z przyjaciłóką,a Chris  na podrywie Amber z tego co usłyszałam tak miła na imię.Kiedy impreza się skończyła nie chciało nikomu się sprzątać,ponieważ było trzecia w nocy,więc mama za proponowała,żeby zadzwonić rano po firmę sprzątającom na co nikt nie protestował.Po wdrapaniu się na piętro weszłam do swojego pokoju z kąd od razu pokierowałam się do łazienki gdzie po rozebraniu się weszłam do kabiny i nalewając na rękę płynu o zapachu wanilii umyłam dokładnie ciało,następnie wychodząc i wycierając się puchowym ręcznikiem w kolorze fioletowym..Tak uwielbiam ten kolor.Owinięta materiałem rozczesałam włosy i po powrocie do sypialni przebrałam się w piżamę,a właściwie białą luźną bokserkę i  bieliznę.Odświeżona i ubrana podeszłam do łóżka i podnosząc  pieżynę położyłam się na materacu nakrywając się przy tym po same uczy i odpływając w głęboki sen.
Rano obudziłam się jak na taki krótki sen,wyspana.Ścigając z szafki nocnej telefon sprawdziłam,która godzina.Była 9.30,wiec leniwie zwlekłam się z mojego wygodnego łoża i udałam się do łazienki.Zrobiłam tam poranna toaletę i lekki makijaż,a potem w pokoju wybrałam ciuchy na dziś czyli czarne jeansy i bluzkę z krótkim rękawkiem w kolorze jasnej zieleni.Schodząc na dół zastałam już ekipę odpowiedzialną za to,żeby ogarnąć bałagan w domu.Rzucając okiem na ich prace weszłam na kuchni.Tam przywitała mnie mama i tata oraz przyjaciele z wielkimi uśmiechami na twarzach.Podchodząc do mamy pocałowałam ja w policzek na przywitanie i biorąc od niej talerz z goframi zasiadłam do stołu.Jeśli macie pytanie czumu nie jakaś gospośa robi śniadania tylko mama skoro jesteśmy bogaci to odpowiedź brzmi tak mamy gosposie,ale dziś ma wolne.
-Hej-przywitałam się z resztą w przerwie pomiędzy jedzeniem
-Hej-od powiedziała mi rodzina pomiędzy jedzeniem.
-I jak tam po imprezie?-zwróciłam się do rodziców.
-Dobrze,a przy okazji dziękuje ci córeczko-podziękowała mi mama uśmiechając się szeroko czym również zaraziła mnie.
-Nie ma ca co,ale to nie tylko moja robota-dodałam czując jak pod stołem ktoś mnie kopną,a kiedy zerknęłam do góry zauważyłam Chrisa z chytrym uśmieszkiem,
-A kto ci jeszcze pomagał?-zapytała mama rozglądając się po pomieszczeniu.
-Chris i Jessica-powiedziałam i patrzą na przyjaciela zauważyłam jak dumnie wypina pierś.
-W takim razie wam też dziękuje-mama zwróciła się do nich zasiadając koło mnie z pełnym talerzem gofrów.
-Smacznego-powiedzieliśmy wszyscy i zajęliśmy się zajadaniem pysznego śniadania.
Po posiłku ja razem z dwójką przyjaciół zajęłam się sprzątaniem.Ja zmywałam,Jess wycierała Chris natomiast układał naczynia w szafce.
-Co zapuścić?-zapylał  blądyn stojąc przy radiu i szukając jakiejś stacji bądź piosenki.
-Może Riri-za proponowała brunetka na co ja tylko przytaknęłam,a przyjaciel puścił po czym wrócił do swojej wcześniejszej czynności.
Gdy skończyliśmy w trójkę poszliśmy do parku gdzie kupiliśmy sobie lody.Idąc zauważyliśmy plac zabaw i po kilku minutowym zastanowieniu się ruszyliśmy,w tamtym kierunku.Będąc tam od razu razem z  Hudgens pobiegłyśmy do huśtawek i zaczęłyśmy się huśtać jak najwyżej za to Beadles poszedł do karuzeli i zaczął się kręcić jak szalony.Kiedy znudziła nam się czynność,którą wykonywałyśmy podeszłyśmy do niego i razem z nim zaczęłyśmy się kręcić.Po paro godzinnej zabawie na placu spacerowaliśmy alejkami parku cały czas się śmiejąc i wygłupiając a ja nawet się wywróciłam łapiąc przy tym blądyna za bluzkę,więc ten też wywrócił się tylko koło mnie z czego przyjaciółka stojąca nad nami miała polewe.Zmęczeni i cały czas z uśmiechami na ustach wróciliśmy do domu,gdyż robiło się już późno,a jutro szkoła.Znajdując się już w domu znajomi zabrali swoje rzeczy i po pożegnaniu się ruszyli do swoich domów.Natomiast ja udałam się do swojego pokoju gdzie postanowiłam zrobić mały pożądek w szafie,ponieważ zbliża się małymi krokami wiosna i przydało by się zmienić trochę garderobę.Po uporaniu się z tymi ciuchami poprosiłam tatę,żeby pomógł mi znieść je na dół.Znosząc pudła poprosiłam go,aby zawiózł je do jakiegoś sierocińca czy gdzieś,bo po co mają się marnować skoro ktoś może potrzebować teraz jakiegoś ubrania.Po zniesieniu tego wróciłam do pokoju gdzie posiedziałam chwile oglądając filmy i rozmawiając z Jess i Chris`em przez Skaypa,a następnie po kompieli i przebraniu się poszłam spać.
_______________________________________________________________________ Przepraszam,że tak późno,ale nie mam za wiele czasu tak też przepraszam,że taki nudny.Dziekuję,że ktoś to w ogóle czyta.Zapraszam http://dangerous-love-bieber-rose.blogspot.com/ doceń równiez pracę innych.

środa, 19 lutego 2014

Rozdział 2


W drzwiach zastałam Rihanne.Kiedy ją zobaczyłam od razu odedchnełam z ulgą.Cieszę się,że przyszła jest dla mnie jak ciocia  i na pewno mama się ucieszy jak i ja się ucieszyłam.Nie czekając długo wpuściłam ją do domu i zaczęłam się z nią witać.
-Cześć-chciałam ja przytulić,ale mnie od siebie odsunęła,nie wiedząc o co chodzi spojrzałam na nią wyczekująco.
-Hej,nie dzięki brudasku może kiedy indziej-wyjaśniła mi,a ja załapałam o co jej chodzi i razem się zaśmiałyśmy.
Poszłyśmy do kuchni gdzie moi przyjaciele zajadali się śniadaniem,ale kiedy zauważyli "moją ciocię" od razu oderwali się od wcześniejszych czynności i podeszli do nas się z nią przywitać.
-Cześć-wyszczerzył się do niej Chris i chciał ja przytulić jak zawsze na przywitanie,ale go odprawiła z kwitkiem tak jak mnie wcześniej.Zaraz po nim podeszła do niej Jessica,która też została spławiona.
-Chętnie by się z wami po przytulała,ale jesteście cali w mace,a ja nie chcę się ubrudzić.-powiedziała śmiejąc się i podchodząc do stołu pełnego różnych smakołyków.
-Ok, rozumiem cię też bym się nie chciała przytulać z kim kto jest cały w mące-zaśmiała się i dosiadłam się do stołu obok Riri.
-Ja bym się tam przytulił-od powiedział przyjaciel również zasiadając przy stole tylko,że obok Jess.
-Ja to może zostawię bez komentarza-zaśmiała się ciocia i spojrzała na nas oraz stół-Można,nic jeszcze nie jadłam.
-Jasne-od powiedziałam jej i wszyscy zabraliśmy się za jedzenie.
- To ja może posprzątam po śniadaniu,a wy idźcie się trochę ogarnąć-za proponowała Riri i zaczęła zbierać talerze ze stołu.
-Ok,dzięki za pomoc-uśmiechnęłam się przyjaźnie i ruszyłam wraz z przyjaciółmi do góry.
Będąc na górze każdy poszedł do swojego pokoju,to znaczy ja do swojego,a Chris i Jess poszli do gościnnych,ponieważ zaprosiłam ich,żeby u mnie zostali na parę dni  gdy rodziców nie będzie.Gdy weszłam do pokoju od  razu skierowałam się do łazienki gdzie się rozebrałam,a brudne ciuchy wrzucałam do kosza na brudy i weszłam pod prysznic.Odkręcałam kurek z ciepłą wodą i dokładnie opłukałam  ciało.Następnie nalałam na rękę trochę malinowego szamponu i umyłam nim włosy.Po spłukaniu  piany z włosów ponownie na rękę nalałam płynu tyko,że tym razu do ciała  o zapachu kokosu.Kiedy wyszłam z kabiny sięgnęła po mój fioletowy puchowy ręcznik i dokładnie się nim wytarłam,później się owinęłam i podreptałam z powrotem  do pokoju.Stanęłam na przeciwko szafy i otworzyłam ją a moim oczom ukazała się ogromna kolekcja przeróżnych sukienek.Jako pierwsza rzucała mi się w oczy sukienka w kolorze szmaragdu,więc to ją postanowiłam dzisiaj ubrać,ponieważ idealnie pasowała na dzisiejszą okazje.Dobrałam do niej również czarny cienki pasek i w tym samym kolorze buty na dziesięcio centymetrowym obcasie.Na koniec podeszłam do komody i z jednej z szuflad wyjęłam czarna bieliznę.Po ubraniu się wróciłam do łazienki,a tam zrobiłam dość mocny makijaż i podkręcałam lekko moje naturalne loki,żeby były bardziej wyraziste.Gotowa zeszłam na dół i poszłam do kuchni.Tam zastałam mojego przyjaciela i Riri,którzy śmiali się bez opamiętania.
- Z czego się tak śmiejecie?-spytałam podchodząc do nich.
- A z niczego po prostu Chris obsypuje mnie śmiesznymi historyjkami  ze swojego życia,a ja jego-od powiedziała mi przez śmiech.
- Ok,można się dołączyć?-zapytałam przyglądając się im z rozbawieniem.
- Pewnie tylko teraz kolej Riri-uśmiechnął się blondyn-Ale po niej będzie twoja kolej.Dodał a tylko przytaknęłam głową na znak,że rozumiem.
-Dobra co można by tu - przyłożyła palec do ust na znak,że się nad czymś zastanawia-może jak Bieber mnie zaprosił na randkę.
-O to będzie ciekawe-oznajmiłam uśmiechając się
- Więc byłam na gali......nie pamiętam dokładnie już na jakiej-próbowała se przypomnieć lecz na chyba na marne-mniejsza z tym,siedział obok mnie i rozmawialiśmy.Kiedy trochę odbiegliśmy od tematu te on powiedział,że mu się podobam i zapytał czy pójdę z nim na randkę.
-Na serio,przecież on miał z tego co słyszałam tyle lat co ja-wydukała po między śmiechem,choć mój śmiech w porównaniu z Beadles`a był cichy.
- Tak,i właśnie dlatego strasznie  mnie to pytanie zdziwiło.-wybuchła śmiechem tak głośnym,że rozniósł się po całym parterze.-Ale nie chcąc......byyyć nie miał...a powiedziałam mu,że jest słod......ki lecz za......mlod..y jak dl...mn..ie-próbowała opowiadać dalej,ale przez śmiech nie za bardzo mogła.Choć ja tez ledwo już stałam przez śmiech,ponieważ wyobraziłam sobie jego mine jak to usłyszał.Biedny chłopak dostał kosza od tak miłej i ładnej kobiety,to dla takiego chłopaka musiał być szok.
-Ja temu gościowi współczuje,jak on musiał się poczuć-wydukał przez śmiech przyjaciel-Ale ze mną byś się umówiła?-zapytał i spojrzał na ciocie.
-Jasne,że tak,kto by się z takim super chłopakiem jak ty nie umówił.
-Ja na przykład-w progu stanęła rozbawiona Jessica,która chyba słyszała kawałek naszej rozmowy.
-Ja też-podniosłam rękę w geście,że zgadzam się z przyjaciółką.Po czym wszyscy wybuchliśmy gromkim śmiechem a mina blondyna zrzęda.
-A tobie co?-spytałam zaskoczona jego nagłą zmiana nastroju.
-Mam na was focha-powiedział oburzony zakładają ręce na piesi.
-Nie fochaj się - powiedziała Rihanna i pocałowała go w policzek.-Teraz lepiej?
-Zdecydowanie-uśmiechnął się szeroko.
-Ok a teraz zabierajmy się za przygotowywanie przyjęcia-przypomniała nam Jess,za co jestem jej bardzo wdzięczna,ponieważ całkiem wyleciało mi to z głowy.
-Ok,ale jeszcze poopowiadamy sobie takie śmieszne historie-oznajmiłam i spojrzałam na brunetkę.Wtedy dopiero zauważyłam,że ma na sobie piękną purpurową sukienkę na ramiączkach do kolan a do tego czarne buty na dość wysokim obcasie.Włosy zaś miała wyprostowane,więc opadały jej na odsłonięte ramiona.
Nie tracąc czasu udałam się do schowka, z którego wyciągnęłam potrzebne rzeczy i zaczęłam wraz ze znajomymi stroić dom.Kiedy wybiła 14.00 goście zaczęli przychodzić i dobrze,dlatego że chciałbym,aby przybyli przed rodzicami i mogli wyskoczyć krzycząc "Sto lat" a rodzice maja wrócić o 18 więc nie mamy już za dużo czasu.Pod koniec przygotowań przywieźli wielki tort,który odebrała Jess i zawiozła do kuchni,żeby nikt nie mógł go zobaczyć,zaś Chris i Riri ustawiali na stole różne przystawki i dania.
-Chris a ty gdzie z tymi żelkami-spytałam przyjaciela niosącego miskę z przekąskami-To ma być przyjęcie urodzinowe moich rodziców a nie impreza.
-No weź,nie ma przyjęcia bez żelków-powadziła z miną zbitego pieska.
-No dobra niech ci będzie,ale tylko jedna miska-ostrzegłam i pomachałam palcem,tak jak to robią rodzice ostrzegając swoje dziecko.
-Jesteś już uzależniony-po informowała przyjaciółka stając koło mnie.
-Nie prawda-rzucił i się szeroko uśmiechną i odszedł w stronę stołów.
-Prawda-dodała Hudgens,i razem się zaśmiałyśmy przybijając żółwika.
Kiedy wszystko było gotowe dochodziła godzina,o której rodzice mieli pojawić się w domu i wtedy,nagle drzwi zaczęły się otwierać........




sobota, 15 lutego 2014

Rozdział 1

Dziś mam naprawdę ciężki dzień.Cały czas biegam z pokoju do pokoju,żeby posprzątać cały dom na urodziny moich rodziców,które są jutro.Mimo pomocy moich wspaniałych przyjaciół ciężko jest wysprzątać na błysk cały tak ogromny dom,mogłam zawsze wysłużyć się sprzątaczką,którą zatrudnili rodzice,ale wolałam zrobić to sama.Postanowiłam,że sama organizuje impreze niespodziankę.Wszystko jest już zamówione,tylko jutro muszę,to odebrać jak to wszystko przywiozą i poukładać na wyznaczone miejsca.Kiedy odstawiłam na komodę stojącą w salonie ostatni wazon usłyszałam głośną muzykę i Chrisa śmiesznie tańczącego ze ścierką.
-Co ty wyprawiasz?-spytałam śmiejąc się bez opamiętania z jego tańca.
-Ja nic,tylko sobie tańczę-od powiedział nie przerywając swoich czynności.
-Miałeś sprzątać,a nie tańczyć-po informowała go Jessica,która wycierała kurze w kuchni.
-No dobra,ale muzykę zostawię,doda nam animuszu-odparł  podchodząc tanecznym krokiem do półki ze zdjęciami i zaczął wycierać z niej kurze.
-Niech ci będzie,ale teraz musimy się pospieszyć bo już prawie-spojrzałam na zegarek wiszący w salonie-16 a my mamy jeszcze do posprzątania salon,kuchnię,przedpokój oraz musimy poustawiać stoły i inne takie-po informowałam ich na co oni ciężko westchnęli.
-Dame radę-zapewniała Jess
-Ok,więc bierzmy się do roboty-odparłam i zabrałam się za resztę salonu.
Powoli zbliżała się godzina 18,a my  już powoli kończyliśmy sprzątać.Zabrałam się za  odkurzanie salonu i kiedy już miałam włączyć odkurzacz ktoś zadzwonił do drzwi,więc podeszłam i je otworzyłam.Moim oczom ukazał się starszy mężczyzna,może po pięćdziesiątce z wielkim pudełkiem.Zanim się obejrzałam koło mnie staną Chris z wielkim uśmiechem na twarzy,ale kiedy zauważył,że to listonosz mina mu zrzędła.
-Myślałem,że to pizza-powiedział oburzony i odszedł w kierunku salonu na co ja przewróciłam tylko oczami i spojrzałam na osobę stojącą naprzeciwko mnie.
-Pani Stella Piqué? -spytał spoglądając na kartkę przyklejoną na paczce.
-Tak-od powiedziałam bez zastanowienia.
-W takim razie proszę się tutaj podpisać.-podał mi notes i zrobiłam tak jak kazał a następnie on podał mi moją przesyłkę.
-Przepraszam wie pan może co to jest?-zapytałam gdy on odchodził w stronę bramy.
-Od jubilera,tyle wiem-od powiedział i wyszedł z posesji.
Weszłam do środka zastanawiając się co to jest,ponieważ w ostatnim czasie,mam dużo na głowie w związku tymi urodzinami i nie pamiętam za bardzo,abym coś zamawiała.Stawiając przesyłkę na stole w jadalni podeszli do mnie Chris i Jessica.
-Pamiętacie czy coś ostatnio zamawiałam u jubilera?-zapytałam z nadzieją,że może  oni coś pamiętają.
-Tak,zamawiałaś przecież,łańcuszek dla mamy i zegarek dla taty-powiadomiła mnie przyaciółka,a ja od razu sobie wszystko przypomniałam i walnęłam się w czoło z reki za moja głupotę.
-Już pamiętam,jak mogłam nie pamiętać.
-Masz po prostu ostatnio dużo na głowie-dodał Chris i się uśmiechnął.
-Ok,wracajmy do pracy-odparłam spoglądając na nich.
-To ja idę do góry,po te duperele-powiadomił mnie przyjaciel i udałam się schodami do góry.
Ja natomiast z Jess wróciłam do salonu i zaczęłam odkurzać.Po  nie długim czasie skończyliśmy porządki i wszyscy zasiedliśmy w salonie.
-Nareszcie koniec-rzekła zmęczona przyjaciółka i opadła wygodnie na kanapę.
-Ta.....-dodałam zmęczona nie mając nawet siły się odezwać.
-Kiedy w końcu przyjedzie ta pizza,głody jestem.-zapytał Beadles,wykładając nogi na stół.
-Ej,zabieraj te nogi-upomniałam go na co on zdjął je i przewrócił oczami.Krótką chwilę siedzieliśmy w ciszy,aż zadzwonił dzwonek do drzwi.Gdy miałam już wstawać zostałam perfidnie popchnięta przez wstającego Chrisa i ponownie usiadłam na kanapie,natomiast on popędził biegiem do drzwi.
-Oreo,Oreeeeooooooo-krzyknął niosąc pizze na co my się zaśmiałyśmy.
-Zadowolony?-spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.
-Tak-od powiedział siadając na kanapie i podając nam pudełko z jedzeniem.
Wszyscy zabraliśmy się za pałaszowanie oglądając przy tym  śmieszne filmiki w jakiś programie.Za nim się obejrzeliśmy nastał wieczór i ogarnęła nas potworna nuda.Więc postanowiłam coś wymyślić,a jako pierwszy wpadł mi do głowy pomysł,żeby pooglądać jakieś horrory.
-Co wy na to,aby oglądnąć jakiś horror-za proponowałam spoglądając na nich.
-Jestem,za-zgodziła się Jessica
-To w takim razie ja idę zrobić popcorn-rzucił przyjaciel i udał się do kuchni.
Kiedy on zajmował się przygotowywaniem przekąsek my wybierałyśmy jakiś film.
-Może "Klątwa"-za proponowała dziewczyna.
-Wiesz myślałam o czymś innym-powiedziałam biorąc do ręki pilota od przyjaciółki i wybierając film pt. "Ring"-Co ty na to?
-Podoba mi się-zasiałyśmy się i włączyliśmy film gasząc przy tym światła w salonie.
-Chris pośpiesz się film się zaczyna-popędzałyśmy go.
-Już idę,tylko Stell powiedz mi gdzie trzymasz żelki-odkrzyknął z kuchni.
-W górnej szafce na zmywarką-wytłumaczyłam mu,a już po chwili on pojawiła się w pokoju z trzema miskami popcornu i kilkoma paczkami żelków.Oglądaliśmy film jedząc te wszystkie kaloryczne potrawy i śmiejąc się ile wlezie.Wiem,że nie powinnam jeść takich rzeczy jeśli planuje zostać modelka,ale nie umiem oglądać filmu bez przekąsek.Film się skończył a nam dalej nie chciało się spać choć było już grubo po 2 w nocy,włączyliśmy kolejny film,nawet nie pamiętam jaki,ponieważ oglądnęłam tylko początek i zasnęłam.
Obudziłam się rano,ku mojemu zdziwieniu wypoczęta.Przeciągnełam się a następnie rozejrzałam się do okoła,na kanapie obok mnie spała Jess,która trzymała głowę na ramieniu Chris`a a on spał przytulony do paczki żelków,na ten widok po prostu się zaśmiałam tym samym budząc ich.
-Co się dzieje-zapytała przyjaciółka przecierając zaspane oczy i się prostując.
-Nic,tylko zasneliśmy wczoraj oglądając film.-przypomniałam jej wstając.
-Ej wstawaj-zaczęłam wraz z Jess szturchać przyjaciela,żeby się obudził.
-Dajcie mi spać-powiedział i przewrócił się na drugi bok.
-Nie to nie,my idziemy smażyć naleśniki-spojrzałam znacząco na dziewczynę.
-Już wstaje-powiedział wstając i ruszył w stronę kuchni,a my za nim.
W kuchni wyjeliśmy wszystkie składniki i zabraliśmy się za przygotowywanie śniadania.Jak to my,musieliśmy narobić przy tym burdelu,ale zabawa za to była cudowna.
-Uważaj-krzyknął przyjaciel i rzucił mi w twarz mąką.
-Już nie żyjesz-wziełam do ręki mąki i również go rzuciłam,taki przynajmniej miałam zamiar,ale on się odsunął i wcelowałam w Jesscie,która zaraz mi oddała.Rzucalismy się tak chwilę po czym cali w mące zczeliśmy smażyć naleśniki.Po przygotowaniu śniadania zasiedliśmy przy stole,na którym stał dżem,nutela i inne dodatki do nalesników i zabraliśmy się za ich pałaszowanie.W pewnym momencie ktoś zadzwonił do drzwi a ja przestraszyłam się kto to może być,jeśli to rodzice nie będzie ciekawie.Cała w mące i upaćkana podeszłam do drzwi i je otworzyłam.
W drzwiach zastałam......