środa, 19 lutego 2014

Rozdział 2


W drzwiach zastałam Rihanne.Kiedy ją zobaczyłam od razu odedchnełam z ulgą.Cieszę się,że przyszła jest dla mnie jak ciocia  i na pewno mama się ucieszy jak i ja się ucieszyłam.Nie czekając długo wpuściłam ją do domu i zaczęłam się z nią witać.
-Cześć-chciałam ja przytulić,ale mnie od siebie odsunęła,nie wiedząc o co chodzi spojrzałam na nią wyczekująco.
-Hej,nie dzięki brudasku może kiedy indziej-wyjaśniła mi,a ja załapałam o co jej chodzi i razem się zaśmiałyśmy.
Poszłyśmy do kuchni gdzie moi przyjaciele zajadali się śniadaniem,ale kiedy zauważyli "moją ciocię" od razu oderwali się od wcześniejszych czynności i podeszli do nas się z nią przywitać.
-Cześć-wyszczerzył się do niej Chris i chciał ja przytulić jak zawsze na przywitanie,ale go odprawiła z kwitkiem tak jak mnie wcześniej.Zaraz po nim podeszła do niej Jessica,która też została spławiona.
-Chętnie by się z wami po przytulała,ale jesteście cali w mace,a ja nie chcę się ubrudzić.-powiedziała śmiejąc się i podchodząc do stołu pełnego różnych smakołyków.
-Ok, rozumiem cię też bym się nie chciała przytulać z kim kto jest cały w mące-zaśmiała się i dosiadłam się do stołu obok Riri.
-Ja bym się tam przytulił-od powiedział przyjaciel również zasiadając przy stole tylko,że obok Jess.
-Ja to może zostawię bez komentarza-zaśmiała się ciocia i spojrzała na nas oraz stół-Można,nic jeszcze nie jadłam.
-Jasne-od powiedziałam jej i wszyscy zabraliśmy się za jedzenie.
- To ja może posprzątam po śniadaniu,a wy idźcie się trochę ogarnąć-za proponowała Riri i zaczęła zbierać talerze ze stołu.
-Ok,dzięki za pomoc-uśmiechnęłam się przyjaźnie i ruszyłam wraz z przyjaciółmi do góry.
Będąc na górze każdy poszedł do swojego pokoju,to znaczy ja do swojego,a Chris i Jess poszli do gościnnych,ponieważ zaprosiłam ich,żeby u mnie zostali na parę dni  gdy rodziców nie będzie.Gdy weszłam do pokoju od  razu skierowałam się do łazienki gdzie się rozebrałam,a brudne ciuchy wrzucałam do kosza na brudy i weszłam pod prysznic.Odkręcałam kurek z ciepłą wodą i dokładnie opłukałam  ciało.Następnie nalałam na rękę trochę malinowego szamponu i umyłam nim włosy.Po spłukaniu  piany z włosów ponownie na rękę nalałam płynu tyko,że tym razu do ciała  o zapachu kokosu.Kiedy wyszłam z kabiny sięgnęła po mój fioletowy puchowy ręcznik i dokładnie się nim wytarłam,później się owinęłam i podreptałam z powrotem  do pokoju.Stanęłam na przeciwko szafy i otworzyłam ją a moim oczom ukazała się ogromna kolekcja przeróżnych sukienek.Jako pierwsza rzucała mi się w oczy sukienka w kolorze szmaragdu,więc to ją postanowiłam dzisiaj ubrać,ponieważ idealnie pasowała na dzisiejszą okazje.Dobrałam do niej również czarny cienki pasek i w tym samym kolorze buty na dziesięcio centymetrowym obcasie.Na koniec podeszłam do komody i z jednej z szuflad wyjęłam czarna bieliznę.Po ubraniu się wróciłam do łazienki,a tam zrobiłam dość mocny makijaż i podkręcałam lekko moje naturalne loki,żeby były bardziej wyraziste.Gotowa zeszłam na dół i poszłam do kuchni.Tam zastałam mojego przyjaciela i Riri,którzy śmiali się bez opamiętania.
- Z czego się tak śmiejecie?-spytałam podchodząc do nich.
- A z niczego po prostu Chris obsypuje mnie śmiesznymi historyjkami  ze swojego życia,a ja jego-od powiedziała mi przez śmiech.
- Ok,można się dołączyć?-zapytałam przyglądając się im z rozbawieniem.
- Pewnie tylko teraz kolej Riri-uśmiechnął się blondyn-Ale po niej będzie twoja kolej.Dodał a tylko przytaknęłam głową na znak,że rozumiem.
-Dobra co można by tu - przyłożyła palec do ust na znak,że się nad czymś zastanawia-może jak Bieber mnie zaprosił na randkę.
-O to będzie ciekawe-oznajmiłam uśmiechając się
- Więc byłam na gali......nie pamiętam dokładnie już na jakiej-próbowała se przypomnieć lecz na chyba na marne-mniejsza z tym,siedział obok mnie i rozmawialiśmy.Kiedy trochę odbiegliśmy od tematu te on powiedział,że mu się podobam i zapytał czy pójdę z nim na randkę.
-Na serio,przecież on miał z tego co słyszałam tyle lat co ja-wydukała po między śmiechem,choć mój śmiech w porównaniu z Beadles`a był cichy.
- Tak,i właśnie dlatego strasznie  mnie to pytanie zdziwiło.-wybuchła śmiechem tak głośnym,że rozniósł się po całym parterze.-Ale nie chcąc......byyyć nie miał...a powiedziałam mu,że jest słod......ki lecz za......mlod..y jak dl...mn..ie-próbowała opowiadać dalej,ale przez śmiech nie za bardzo mogła.Choć ja tez ledwo już stałam przez śmiech,ponieważ wyobraziłam sobie jego mine jak to usłyszał.Biedny chłopak dostał kosza od tak miłej i ładnej kobiety,to dla takiego chłopaka musiał być szok.
-Ja temu gościowi współczuje,jak on musiał się poczuć-wydukał przez śmiech przyjaciel-Ale ze mną byś się umówiła?-zapytał i spojrzał na ciocie.
-Jasne,że tak,kto by się z takim super chłopakiem jak ty nie umówił.
-Ja na przykład-w progu stanęła rozbawiona Jessica,która chyba słyszała kawałek naszej rozmowy.
-Ja też-podniosłam rękę w geście,że zgadzam się z przyjaciółką.Po czym wszyscy wybuchliśmy gromkim śmiechem a mina blondyna zrzęda.
-A tobie co?-spytałam zaskoczona jego nagłą zmiana nastroju.
-Mam na was focha-powiedział oburzony zakładają ręce na piesi.
-Nie fochaj się - powiedziała Rihanna i pocałowała go w policzek.-Teraz lepiej?
-Zdecydowanie-uśmiechnął się szeroko.
-Ok a teraz zabierajmy się za przygotowywanie przyjęcia-przypomniała nam Jess,za co jestem jej bardzo wdzięczna,ponieważ całkiem wyleciało mi to z głowy.
-Ok,ale jeszcze poopowiadamy sobie takie śmieszne historie-oznajmiłam i spojrzałam na brunetkę.Wtedy dopiero zauważyłam,że ma na sobie piękną purpurową sukienkę na ramiączkach do kolan a do tego czarne buty na dość wysokim obcasie.Włosy zaś miała wyprostowane,więc opadały jej na odsłonięte ramiona.
Nie tracąc czasu udałam się do schowka, z którego wyciągnęłam potrzebne rzeczy i zaczęłam wraz ze znajomymi stroić dom.Kiedy wybiła 14.00 goście zaczęli przychodzić i dobrze,dlatego że chciałbym,aby przybyli przed rodzicami i mogli wyskoczyć krzycząc "Sto lat" a rodzice maja wrócić o 18 więc nie mamy już za dużo czasu.Pod koniec przygotowań przywieźli wielki tort,który odebrała Jess i zawiozła do kuchni,żeby nikt nie mógł go zobaczyć,zaś Chris i Riri ustawiali na stole różne przystawki i dania.
-Chris a ty gdzie z tymi żelkami-spytałam przyjaciela niosącego miskę z przekąskami-To ma być przyjęcie urodzinowe moich rodziców a nie impreza.
-No weź,nie ma przyjęcia bez żelków-powadziła z miną zbitego pieska.
-No dobra niech ci będzie,ale tylko jedna miska-ostrzegłam i pomachałam palcem,tak jak to robią rodzice ostrzegając swoje dziecko.
-Jesteś już uzależniony-po informowała przyjaciółka stając koło mnie.
-Nie prawda-rzucił i się szeroko uśmiechną i odszedł w stronę stołów.
-Prawda-dodała Hudgens,i razem się zaśmiałyśmy przybijając żółwika.
Kiedy wszystko było gotowe dochodziła godzina,o której rodzice mieli pojawić się w domu i wtedy,nagle drzwi zaczęły się otwierać........




4 komentarze:

  1. Ah no i znowu jestem ciekawa czy to jej rodzice czy tym razem pojawil sie Bieber...
    Wspanialy rozdzial! Kurcze, jak mozna odmowic Justinowi randki!? Hahahah ja bym nie umiala ;D
    Na prawde mi sie podoba i jestem iekawa co bedzie sie dalj dzialo ;-*
    my-heaven-jb.blogspot.com
    black-tears-jb.blogspot.com
    the-other-side-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Super blog! Naprawdę ciebie podziwiam. jak to zrobiłaś, że masz tak dużo wejść przy dwóch rozdziałach? Ja zaczęłam dopiero i mam 1 rozdział i 100 wejść :( Zapromujesz? http://dangerous-love-bieber-rose.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń