sobota, 21 czerwca 2014

Rozdział 6


Wyjeżdżając z deptaka wzdłuż plaży nie zauważyłam i wpadałam na coś......a może kogoś.......A tak jaśniej to Justina Biebera jak na razie najbardziej znienawidzona osobę jaką poznałam....może nie dosłownie,ale na tyle aby dowiedzieć się,że nie jest warty dalszego poznania.
-Uważaj jak jeździsz idiotko-warknął podnosząc na mnie wzrok-No,nie znowu ty...
-Też się cieszę,że cię widzę-od powiedziałam sarkastycznie cofając się kilka kroków w tył,gdyż stałam bardzo blisko chłopaka.
-Mam wielką nadzieję,że więcej się już nie spotkamy-powiedział oschle przerywając chwilową ciszę w trakcie,której przyglądaliśmy się sobie nawzajem-A teraz zejdź mi z drogi.
-Uwierz,że ja też-rzuciłam wskakując na deskę i ruszając do wyjścia z deptaku przy okazji zaczepiając ramieniem o jego ramie.
Wjeżdżając na chodnik prowadzący do mojego domu,zatrzymałam się na chwilę,a zaraz za mną moi przyjaciele.
-To jak jedziecie do mnie?-zapytałam spoglądając na Jess i Chris'a
- OK,ale jeśli masz słodycze-odparł patrząc na mnie z tym swoim cudnym uśmiechem.
-Mam,mam.-zapewniłam i spojrzałam na przyjaciółkę-A ty idziesz ?
-Jeszcze się pytasz-zaśmiała się ruszając.
-Ej czekaj na nas-krzyknęłam śmiejąc się i szybko odpychając się nogą od asfaltu ruszyłam za nią.
Kiedy byliśmy już pod moim domem wyjęłam z kieszeni klucze i otwierają drzwi weszliśmy do środka.Jak zawsze w środku zastała nas cisza.Żadna nowość.Kładąc deski koło drzwi udaliśmy się do kuchni.
-Chcecie coś do picia?-zapytała otwierając lodówkę i rzucając wzrokiem po półkach.
- Wodę-rzucił Chris i Jess.
-Ok-od powiedziałam wyciągając z lodówki trzy butelki wody-A Chris słodycze są tam gdzie zawsze.
-Dzięki-powiedział z wielkim bananem na twarzy i podszedł do szafki.-Robiłaś zakupy?
-Yyyyy....Nie,a co?-zapytałam 
zdezorientowana
  patrząc na chłopaka-Ej coś ty taki szczęśliwy,brałeś coś jak nie patrzyłyśmy?-zaśmiałem się a razem ze mną brunetka.
-Jestem w niebie-przyznał,a ja razem z przyjaciółką wybuchłyśmy gromkim śmiechem-Tu jest tyle słodyczy-dodał głosem niczym małe dziecko.
-Gościu ty na pewno nie masz coś z głową-wydukała przez śmiech Jessica-Może razem ze Stellą zaprowadzimy cię na jakieś badania.
-Nie wszystko w porządku-od powiedział pewien wyciągając co chwilę jakieś słodycze z szafki-Po prostu jestem uzależniony od słodyczy.
-Ok,ale z uzależnienia też się leczy-zaśmiałam się biorąc butelkę wody-Jess idziesz?
-Jasne-zawołała idąc za mną na górę gdzie znajduje się mój pokój-Co z Chrisem?
-Już,idę-krzyknął z kuchni,kiedy my wchodziłyśmy do mojego pokoju-Czekajcie na mnie.
Nie przejmując się przyjacielem usiedałyśmy na moim wielkim i bardzo wygodnym łóżku.Po chwili drzwi od pokoju otworzyły się,a do pokoju wszedł blondyn z ramionami pełnymi słodyczy.
-Boże Chris,więcej się nie dało-zaśmiałam się,kiedy chłopka wszedł do pokoju zamykając drzwi nogą.
-Nie-mruknął rzucając smakołyki na łóżko-A więc co jemy?
-Mi możesz dać tego batona--wskazałam na czekoladkę leżącą koło przyjaciela.
-Proszę,wszystko co najlepsze dla naszej modelki-zaśmiał się zarażają tym również mnie i Jess.
-Jeszcze nią nie jestem-zaśmiałam się rozrywając opakowanie-Ale dziękuje,że we mnie wierzysz.
-A no właśnie co z tym pokazem?-zapytała Jessica odwracając się tak,aby mieć lepszy widok na mnie-Zamierzasz wsiąść w nim udział ?
-No oczywiście,że tak-zapewniłam z wielkim uśmiechem-W ogóle to,kiedy to jest?
-Nie wiem-wzruszyła ramionami brunetka-Dawałam ci tą ulotkę sprawdź-wskazała gestem ręki na moją torbę leżącą pod szafą.
-A tak,zapomniałam-walnęłam się w czoło z otwartej dłoni.Podchodząc do leżącej torby wyjęłam z niej ulotkę,a następnie wróciłam na łóżko.-Z tego co tu widzę casting jest......że jak-krzyknęłam patrząc na kartkę,a moje źrenice powiększyły się do maksymalności-Nie zdążę się przygotować.
-Kiedy to jest?-zapytał Chris patrząc na mnie z zaciekawieniem.
-Za trzy dni nie wyrobie się-wpadłam w panikę i patrząc na przyjaciół kręciłam głową.To za mało czasu.
-Dasz radę,ty zawsze dajesz-pocieszyła mnie Jessica przytulając mnie,a zaraz do uścisku dołączył również blondyn.
-Dzięki,że we mnie wierzysz-posłałam jej szczery uśmiech,gdy odsunęłam się od niej.-Jesteś wspaniałą przyjaciółką.
-Ej,a ja też w ciebie wierze-oburzył się przyjaciel wydymając dolna wargę-Nawet bardziej niż ona-wskazał na Jess,w potem spojrzał na mnie.
-Wiem to i też jesteś wspaniałym przyjacielem-zaśmiałam się ponownie przytulając się do przyjaciół-Kocham was.
-My ciebie też-od powiedzieli razem na co wybuchałam nie wiem dlaczego śmiechem,a zaraz za mną Chris i Jessica
****
Gdy Jess i Chris poszli już do siebie weszłam do mojej garderoby i zaczęłam przeglądać ciuchy.Wybrałam kremową sukienkę sięgającą mi do kolan i szpilki w tym samym kolorze.Przebrana w wybrany strój weszłam na korytarz.Z racji iż jest on ogromny mogłam chodzić po nim jak po wybiegu.Pewnie zapytacie po się tak wystroiłam o tuż po to,żeby potrenować chodzenie jak modelka na ten casting.Łapiąc się jedna ręką za biodro ruszyłam wzdłuż korytarza.Robiąc tak kilka rund w tą i z powrotem wróciłam do pokoju gdzie po ściągnięciu z nóg bardzo wysokich szpilek opadłam bezwładnie na łóżko wypuszczając przy tym głośno powietrze.Modeling to to co kocham,ale jest strasznie trudny.Modelki muszą wystrzegać się wielu rzeczy i muszą bardzo dbać o figurę.Nie ma głupich mimo tylu ograniczeń ja nie zrezygnuję........Leżąc tak przypomniało mi się,że nie mam żadnych zdjęć,aby dać w zgłoszeniu.Podnosząc się do pozycji siedzącej zaczęłam rozglądać się po pokoju za moim telefonem.Nie widząc go ani na łóżku ani na szafce nocnej wstałam i zaczęłam rozglądać się po pokoju.Widząc go na biurku wzięłam go i wybrawszy numer mamy przyłożyłam urządzenie do ucha.
-Hej mamo-przywitałam się kiedy odebrała.
-Hej córciu-od powiedziała radośnie-Coś chciałaś?Przepraszam,że tak bezpośrednio,ale nie mam czasu.
-Nic się nie stało-uśmiechnęłam się pod nosem wiedząc jak zapracowana jest mama-Mogłabyś mnie umówić z jakimś fotografem na zdjęcia.
-W porządku.-słysząc jej słowa wskoczyłam na łóżko szczerząc się jak głupia.-A po co ci one?
-Jest casting do pokazu z ciuchami dla nastolatek,ja chciałabym wziąć udział w nim-wyśpiewałam szczęśliwa-To jak umówiłabyś mnie na te zdjęcia.
-Naprawdę,to wspaniale-mój uśmiech rósł z minuty na minute,a radość przepełniała mnie całą-Dziękuję.
-Nie ma za co.Zrobię wszystko,żebyś spełniała swoje marzenia-zaćwierkała czyli cieszyła się jak ja-Przepraszam słonko,ale muszę już kończyć.Płyta się sama nie nagra-zaśmiała się co odwzajemniłam.
-Jasne,baw się dobrze-dodałam przeczesując włosy-Papa.
Rozłączywszy się odłożyłam telefon na szafkę nocna i wstając z łóżka wyszłam z pokoju udając się na dół.Wchodząc do kuchni od razu podeszłam do lodówki skąd wyciągnęłam butelkę wody i wróciwszy na górę przebrałam się w krótkie dresowe spodenki,a do tego błękitną bokserkę.Upijając kilka łyków wody odstawiłam butelkę na szafkę po czym rozłożyłam się na łóżku.Biorąc pilota do ręki włączyłam telewizor skacząc po kanałach.Zatrzymując się na MTV postanowiłam po oglądać Nastoletnie matki i ponabijać się z głupoty tych dziewczyn.Gdy program się skończył przeciągnęłam się leniwie i sprawdzając godzinę w telewizji westchnęłam.Była godzina 19.00,a ja nie miała kompletnie nic do roboty.Leżąc tak i wpatrując się w sufit wpadłam na pomysł,że skoro nie mam co robić to pójdę pobiegać.W końcu to dobre rozwiązanie zajmie mi czas i pomoże w utrzymaniu doskonałej figury,jeśli zacznę teraz będzie mi łatwiej później,kiedy będę musiała robić to prawie codziennie.Podnosząc swoje cztery litery z bardzo wygodnego łóżka tanecznym krokiem weszłam do garderoby skąd wyciągnęłam moje białe adidasy.Zakładając je na stopy wróciłam do pokoju po butelkę wody,z której za wiele nie wypiłam i po gumkę do włosów.Związując wysoką kitkę wzięłam telefon i słuchawki oraz wodę i zeszłam na dół.
-Gdzie się wybierasz?-zapytała Merry nasz gosposia ścierając kurzę z szafki w przedpokoju.
-Pobiegać-mruknęłam podchodząc do drzwi-Nie martw się wrócę nie długo-dodając wyszłam z domu i podłączając słuchawki wsadziłam je do uszu i włączyłam muzykę,a mianowicie piosenkę Seleny Gomez Like a Champion.Nie jestem jej jakąś wielką fanką,ale ta piosenka akurat wpadła mi w ucho.Zaczynając biec myślałam cały czas jak wyjdzie ta sesja i kiedy ona będzie.Drugim moim zmartwieniem było to czy w ogóle spojrzą na mnie na tym castingu,w końcu jest wiele bardzo ładnych dziewczyn w moim wieku,które też mają ogromne szanse na wygraną.Ale nawet jeśli mi się nie uda nie poddam się i będę dalej chodzić na castingi.Choć mam taką nadzieję,że jednak mi się uda.To byłaby wielka szansa dla mnie,która otworzyłaby mi drzwi do kariery.Modeling to nie jest łatwa praca,a osiągnięcie sukcesu i zabłyśnięcie jest cholernie trudne.Łatwo się w tym zatracić ,a ja sorry,ale nie planuje włazić komuś do łóżka tylko dlatego,aby pójść w jakimś pokazie.Mam swoją dumę.Przebiegając obok domu Jess zauważyłam iż siedzi na schodach i gada ze swoim kuzynem,Skąd wiem,że to jej kuzyn.Stąd iż się przyjaźnimy i często przyjeżdża do La z Miami.Jest od nas starszy o dwa lata i jest mega przystojnym,wysokim brunetem.A jego ciało.......nie jeden chłopak mógł by mu po zazdrościć.Zatrzymując się ściągnęłam słuchawki i spojrzałam na nich kładąc ręce na boki.
-Hej-krzyknęłam zwracając tym ich uwagę-Co tam tak gadacie?
-O hej-krzyknął Bradley podbiegając do mnie i podnosząc mnie ob kręcił nas dookoła-Tęskniłem za tobą mycha.
-Ja za tobą też Duży-zaśmiałam się wtulając w jego ciało kiedy mnie postawił z powrotem na ziemie.-Na ile przyjechałeś?
-Na dwa tygodnie-od powiedział szczęśliwy obejmując mnie ramieniem-Cieszysz się?
-Nawet nie wiesz jak bardzo-spojrzałam na Jess,która nam się przyglądała-Są chętni ze mną pobiegać?Bo jeśli nie to lecę dalej.
-Ja chętnie z tobą pobiegam-oznajmił brunet uśmiechając się szeroko co również mi się udzieliło-Jess idziesz z nami?
-Nie coś nie mam ochoty-wzruszyła ramionami przeczesując swoje włosy-Ale bawcie się dobrze.Tylko mi jej nie wymęcz za bardzo.
-Tak jest-zasalutował,a ja dopiero teraz zwróciłam uwagę w co jest ubrany.Miał na sobie szare dresy lekko opuszczone w kroku,a do tego błękitną bluzkę z krótkim rękawkiem i jakąś uśmiechniętą buźką na środku-To jak idziemy-teraz zwrócił się do mnie wyrywając mnie tym samym z mojego zamyślenia-Lampisz się na mnie.
-Nie prawda-burknęłam wytykając mu język-Ruszaj swoje grube dupsko i ruszaj.-krzyknęłam i ile tylko miałam sił w nogach ruszyłam przed siebie.
-Nie mam grubego tyłka-usłyszałam jak się śmieje,więc musiał być tuż za mną-Nie uciekniesz mi krasnalu.
-Bardzo dojrzale-krzyknęłam pędząc ile sił w nogach gdy nagle na kogoś wpadłam i odbiłam się od bardzo umięśnionej klatki piersiowej-Ał...
-Mam cię-zaśmiał się i zanim zdążyłam coś od powiedzieć przerzucił mnie sobie przez ramie i ruszył pędem w stronę plaży-Seksowny masz ten tyłek.
-Postaw mnie idioto-wrzeszczałam głośno i waliłam moimi małymi piąstkami w jego plecy,ale na nic-Oczy i łapy precz z mojego tyłka.
-Oj nie denerwuj się tak-parsknął śmiechem.Wspominałam kiedyś,że jest trochę psychiczny,jeśli nie to teraz przypomnę-Przestanę podziwiać twój tyłek,jak cię postawię,a teraz to wszystko jest wystawione na pastwę moich głodnych oczu.
-To mnie postaw i będzie po sprawie-fuknęłam zirytowana-Mieliśmy biegać a w tym momencie ty biegniesz,a ja se podziwiam widoki.
-Jakie widoki?-zapytał zdziwiony podskakując kilka razy robiąc mi tym na złość-Bo ja mam na pewno ładniejsze.
-Twój tyłek idioto-krzyknęłam wybuchając śmiechem-I no nie wiem......czy nie masz ładniejszego.
-Podoba ci się mój tyłek-powiedział poważnie kręcąc się dookoła-Może i jest seksowny,lecz niestety nie tak jak twój mycha.
-Przestań-krzyknęłam,gdy ponownie się zakręcił podskakując-Żebym miała co to bym na ciebie zwróciła.
-Całe szczęście-zaśmiał się wzdychając ciężko-Jesteśmy-zawołał stawiając mnie na ziemi.
-Nareszcie-wymamrotałam kiwając się na wszystkie strony jak jakiś pijak-O boże-wybuchłam śmiechem siadając na środku deptaka nie mogąc ustać,ponieważ za bardzo kręcił mi się w głowie-Coś ty narobił?
-Ja nic-spojrzałam na niego lecz obraz miałam cały zamazany i widziałam tylko kontury jego osoby-Jak śmiesz mnie o coś oskarżać.
-Nie wiesz....sama przecież się kręciłam i skakałam jak wariatka-powiedziałam próbując nie wybuchnąć śmiechem niestety na marne.Wybuchłam śmiechem,a przyjaciel razem ze mną-Pomógł byś mi,a nie stoisz i bekę ciśniesz tu chodząc ludzie.
-Dobra...Dob..ra-wydukał przez śmiech wystawiając do mnie rękę.Natomiast ja uśmiechając się chytrz złapałam go za rękę tak,że wyglebał się centralnie koło mnie-Co to miało być?
-Nic.....-zrobiłam minę niewiniątka patrząc na niego,kiedy mój wzrok powrócił do normy-Ja taki aniołek....Zwariowałeś-przyłożyłam rękę tam gdzie serce robiąc wielkie oczka.
-Ta ty i aniołek-zaśmiał się łapiąc za brzuch-Weź mnie nie rozśmieszaj.Sam się nie wyglebałem.
-Jak to nie?-ocierając oczy od łez zaczęłam powoli się podnosić lecz zakręciło mi się w głowie i ponownie upadłam tym razem celowo na chłopaka.
-Ałł-mruknął obracając się na plecy-Złaź ze mnie grubasie.
-Co powtórz bo nie usłyszałam-pochylając się nad nim przyłożyłam rękę do ucha-No dalej..
-Po.......wiedziałem,że...........jesteś grubasem-wydukał śmiejąc się przy tym-Rusz swoje tłuste dupsko ze mnie bo nie mogę oddychać
-Nie dopóki nie przeprosisz-uśmiechnęłam się łobuzersko skacząc po jego brzuchu-Mój tyłek nie jest tłusty.Jeszcze przed chwilą mówiłeś,że jest seksowny.
-Okej cokolwiek tylko ze mnie zejdź-zepchnął mnie z siebie przez co sturlałam się na trawnik-Nareszcie wolność.-dodał podnosząc się i otrzepując swój tyłek.-No dalej wstawaj,a nie się lenisz.
-Spadaj-prychnęłam podnosząc się i również strzepując brudy z moich ciuchów-Stawiasz mi za to lody.
-Jasne-rzucił podchodząc do mnie bliżej i poprawiając bluzkę.
-Serio?-uniosłam brwi w geście pytającym ścierając resztki łez z policzków.
-Tak-zaśmiał się i obrócił tyłem do mnie-Wskakuj.
-Co?-przekrzywiając lekko głowę na bok uśmiechnęłam się i cofając do tyłu rozpędziłam się wskakując na niego-Wiśta wio mój wierny rumaku.-zawołałam głośno przez co kilkoro ludzi idących koło nas spojrzało na nas dziwnie.
-A więc ruszamy-ruszył podskakując jak koń i prychając pod nosem.
-Co ty robisz?-zapytałam rozbawiona obejmując go mocno za szyje.
-Patatajam do krainy lodów-wyjaśnił nie za przestając swoich czynności-Po pyszne lody dla mojej damy serca.
Całą drogę do butki z lodami śmialiśmy się w niebo głosy,a ludzi na deptaku patrzyli się na nas jak na idiotów.Ja osobiście mało się tym przejmowałam i jak zgaduje Bradley też.Jesteśmy młodzi trzeba szaleć póki czas,później będziemy się wszystkim przejmować,a teraz niech nam odwala.
-Jakie lody sobie życzy moja myszka?-zapytał stawiając mnie na ziemi.

-Niech pomyśle....-stukając palcem wskazującym o brodę patrzyłam na smaki pysznych lodów-Może truskawka i śmietana.
-Ok więc dwa po dwie gałki-powiedział posyłając młodej dziewczynie uśmiech-Dla mnie czekolada i malina.
-Razem 6 dolarów-uśmiechnęła się pracownica podając nam pyszności.-Smacznego.
-Pycha-mruknęłam oblizując usta i patrząc na smakołyki w mojej dłoni-Opowiadaj więc jak tam w Miami.
-Okey,ale tu jest chyba lepiej-liżąc swojego loda pstryknął mnie lekko w nos-Bez ciebie to nie to samo.
-Widzisz jestem wyjątkowa-powiedziałam popychając go w bok-Wszyscy chcą się ze mną przyjaźnić.
-Jasne-zachichotał siadając na metalowej barierce przy plaży,a ja obok niego-Wszyscy cię kochając.
-Wiem-ahh...ta moja skromność-A jak tam dziewczyny?Znalazłeś jakąś?
-No są dziewczyny jak wszędzie-uśmiechnął się zerkając na mnie-Nie,bo nie szukam.
-Nie o to pytałam,ale ok-wyrywając loda przyjacielowi polizałam go krzywiąc się,ponieważ malina była kwaśna-Kwaśne.
-Ej-zawołał zabierając mi go-Teraz daj mi swojego.
-Nie-odparłam liżąc loda-Nie chce twojej śliny na nim.
-Ja też twojej nie chciałem,a mam-zabierając mi moją przekąskę polizał ją-Dobre.Chcesz się wymienić?
-Spadaj-odzyskując moją pyszność spojrzałam przed siebie podziwiając powoli zachodzące słońce.
Kiedy skończyliśmy jeść lody posiedzieliśmy jeszcze chwilę na plaży po czym truchtając wróciliśmy do domu.Tak wróciliśmy,bo Brad odprowadził mnie pod same drzwi bojąc się,że ktoś mnie napadnie.jaki on opiekuńczy.Po pożegnaniu się z nim weszłam do domu krzycząc tylko"Wróciłam" poszłam szybko do góry.Wyciągając z garderoby piżamę skierowałam się do łazienki.Tam po rozebraniu się wrzuciłam brudne rzeczy do kosza na brudy i odkręcając kurek z ciepłą wodą weszłam pod prysznic.Delektując się ciepłem jakie dawała woda namydliłam swoje ciało truskawkowym żelem,a następnie po opłukawszy się umyłam włosy miętowym szamponem.Po zakręceniu wody wyszłam z kabiny i sięgając po ręcznik wytarłam swoje ciało i ubrałam się w piżamę.Podchodząc do lustra rozczesałam włosy i po umyciu zębów wysuszyłam je.Gasząc światło opuściłam pomieszczenie.Kładąc się w łóżku zgasiłam lampkę stojącą na szafce i już miałam zamknąć powieki kiedy dostałam esemesa.Sięgając po telefon odblokowałam go widząc na wyświetlaczu iż to wiadomość od Brad'a."Dzięki za miły wieczór.Słodkich snów mycha"Czytając to na moje usta wkradł się uśmiech."Ja również dziękuję.Słodkich snów Duży"Naciskając wyślij odłożyłam telefon i nakrywając się pierzyną po szyję i poszłam spać.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No tak witam.
Przepraszam,że tak długo nic nie dodawałam.ale miałam dużo ocen do poprawienia w szkole
i moje lenistwo osiągnęło szczyt.
Dziękuję za pięć komentarzy pod ostatnim rozdziałem.
Mam nadzieję,ze jeszcze ktoś został.
Przepraszam też,że motam z wyglądem głównej bohaterki,ale już
zdecydowałam i już zostanie Madison.
A więc tak wygląda nasza Stella.


4 komentarze:

  1. Super czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Brzydka ta Stella, zjeżdżam sobie w dół rozdziału i się przestraszyłam tą gębą. Może gdyby był inny gif, ale ten to porażka. To tylko moje zdanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli gif ci nie odpowiada,tak jak wygląd bohaterki to po prostu wyobrażaj sobie Stelle inaczej :D

      Usuń